Rozdział 20
"Powiedzieć Ci coś czego nikt jeszcze Ci nie powiedział..."
*****
Zostały jakieś dwie godziny do odlotu samolotu. Czas aby pożegnać się już z byłym "domem". Lena stoi obok mnie i razem z Andim trzymają się za ręce. Często zamieniają ze sobą pojedyncze zdania uśmiechając się do siebie. Jacy oni są szczęśliwi...
Johann dzisiaj ani razu do mnie nie podszedł. Trzyma się z daleka.
Nie jestem pewna co czuję... Co czuję do niego, co czuję do Olka... Wiem tylko, że to uczucie przerasta mnie samą. Kocham ich... Kocham och obu, jednak każdego osobno... Inaczej. To uczucie "kocham" jest inne. Zupełnie inne. Olek jest kimś z kim mogła bym spędzać czas zawsze... Na zawsze. Kocham go do szaleństwa. Kiedy go widzę, kiedy czuję jego dotyk, kiedy jest blisko...
Johann... Jest... Po prostu. I bardzo się z tego cieszę... Jest taką moją bratnią duszą. I... Chyba tego uczucia tak szybko się nie pozbędę...
Usiadłam na pobliskie krzesło, opierając brodę o metalową rączkę walizki. Chyba już nic w moim życiu ciekawego się nie wydarzy. Czemu to wszystko jest takie trudne?! Czemu?!
Pocałunek z Olkiem? Bajka!
Z Johannem? Marzenie...
I jak tu wybierać? Jestem pomiędzy młotem, a kowadłem.
Poprawiłam ręką gips, który zsunął mi się trochę z nogi i popatrzyłam przed siebie. Zobaczyłam kogoś pędzącego w moją stronę...
***
(Olek)
Może jeszcze zdążę... Oby nie było za późno. Nie chcę, żeby leciała, nie chcę, żeby była daleko. Biegnę bez opamiętania w niewiadomą mi do końca stronę. Rozglądam po ludziach, poszukując tej rumianej twarzyczki. I jest! Zaczynam biec coraz szybciej i szybciej aż docieram na miejsce. Pomagam jej wstać, a ona patrzy na mnie zdziwiona.
- Coś się stało? Co tu robisz? - zapytała.
- Chciałem się pożegnać. To co nie wolno? - zapytałem. Zależało mi na niej i to chyba dla nikogo nie było już niespodzianką.
Podeszliśmy do jakiegoś miejsca, w którym nie było ludzi. Chociaż jakieś.
- Przepraszam Cię za wczoraj... - zacząłem. - Gdybym wiedział...
- Nie przepraszaj... Było wspaniale... No może dopóki nie wyszliśmy z sali kinowej...
- Naprawdę tak sądzisz?
- A jakby inaczej?
- No nie wiem... - uśmiechnąłem się. "było wspaniale"... - Kiedy się następnym razem zobaczymy?
- Nie wiem... Może na następnych konkursach? Niby mamy jechać, ale nie wiem, jak to jeszcze będzie... - przygryzła dolną wargę.
- Czekaj... Mam coś dla ciebie. Zamknij oczy i wyciągnij rękę. - zasłoniłem jej powieki.
Siegnąłem do kieszeni spodni i wyciągnąłem małe pudełeczko.
Oplotłem łańcuszek dookoła jej ręki i zapiąłem...
***
Znów jego dotyk i znowu ten dreszcz. Chciałabym wpaść mu w ramiona...
- Już. - usłyszałam.
Otwarłam oczy i spojrzałam na swoją rękę. Nadgarstek oplatał srebrny łańcuszek z malutkich kółeczek. Obejrzałam ją starannie dookoła. Na samym środku wisiało małe, wykonane ze srebra serduszko. Z obu stron pomalowane na biało - czerwono. Było prześliczne.
- Jeju, Olek dziękuję! - i rzuciłam mu się na szyję. Nie mówił nic tylko przytulił mnie mocniej i pocałował w czoło. - Ale nie trzeba było...
- Żebyś zawsze miała mnie przy sobie...
Jego słodki głos w połączeniu z delikatnym, prawie niesłyszalnym drżeniem był jak lek na ukojenie bólu.
- Będę miała...
***
(Lena)
O nie... Tatko idzie. Czuję jak Anders puszcza moją rękę. Ja nie protestuje.
Lepiej żeby tata jeszcze się nie dowiedział... Jeszcze ma czas. Obiecałam Andiemu i Kindze, że pogadamy z nim o tym... Dzisiaj. Zaraz po przylocie. Kiedy jest zmęczony, wtedy lepiej przyjmuje informacje. Nie wiem czemu, no ale tak jest. Fannemel odsunął się ode mnie na parę kroków.
- Hej Lena. - przywitał się ze mną, jak to miał w zwyczaju.
- Cześć tato...
- Gotowa?
- Jak najbardziej! - odparłam chwytając metalową rączkę walizki.
- No to wspaniale. Gdzie Kinga? - zatarł ręce.
I co tu teraz wymyślić?
- Chyba poszła do toalety... Tak poszła... - może nie zauważył mojego zamieszania na twarzy.
- To zawołaj ją. Muszę sobie z nią pogadać...
- Okey...
Pobiegłam szybko w stronę toalet. Tak... Stali tam.
- Hej..? Nie przeszkadzam wam? - zapytałam niepewnie widząc jak się tulą do siebie.
- Nie... Coś się stało? - zapytała Kinga. Miała oczy szkiste od łez.
- Ojciec cię szuka...
- Aha... Okey, zaraz przyjdę. - powiedziała i z powrotem utonęła w uścisku Polaka.
- To ja już wam nie przeszkadzam. - uśmiechnęłam się. Kinga w końcu zastała trochę szczęścia...
Ale co z Johannem? Nie wiem sama, co zrobiłabym na jej miejscu. Kogo bym wybrała? Mam wrażenie, że to wszystko dzieje się za szybko. Myślałam tak idąc w stronę grupki Norwegów.
- Hej Kochana moja... - Anders podszedł do mnie i spojrzał mi prosto w oczy. Jak ja kochałam ten wzrok!
- Hej... Dzisiaj powiem tacie... - uśmiechnęłam się do niego.
- No to fajnie. Jestem ciekaw co powie...
- Wolałabym nie wiedzieć... - zaśmialiśmy się oboje.
- A jak tam Kinga? - zapytał kiedy byliśmy już cicho.
- Z Olkiem. - powiedziałam ruszając brwiami.
- Niech będzie szczęśliwa...
- A Johann?
- Dzisiaj w samolocie sobie porozmawiają. - spojrzał na kolegę, który stał z boku i rozmawiał z Phillipem.
- Miejmy nadzieję...
***
(Johann)
Wsiadaliśmy do samolotu, specjalnie znalazłem dwa wolne miejsca obok siebie. Czekałem. Patrzyłem czy Kinga już idzie. Zauważyłem, że rozmawia ze swoim ojcem, później kieruje kroki w moją stronę.
- Kinga! - zawołałem. Po chwili siedziała już obok mnie. - Słuchaj... Przepraszam za wczoraj... Głupio wyszło.
- Ciii... Już jest okey... - przyłożyła mi swój palec do moich ust.
- Dziękuję...
- Nie musisz... Ale... Chciałabym być pewna czy to... Nie zepsuje naszej przyjaźni... - spuściła wzrok.
- Nie wiem... Sam nie wiem...
Nie byłem pewien... Nie byłem... Nie wiedziałem do końca, co do jej czuje, choć wiedziałem, że to uczucie jest pomimo wszystko szczere.
Przeczesała ręką włosy. Lubiłem, jak to robiła, wtedy zawsze jej delikatne kosmyki układały się w "idealny nieład" jak to nazywałem. Jej puszyste, gęste pasma, wspaniale się czesało. Na jej nadgarstku zauważyłem bransoletkę z małym, biało - czerwonym serduszkiem. Pewnie od Olka... No cóż. Postanowiłem nie komentować, choć różne rzeczy cisnęły mi się na usta.
- Daj... - wyjąłem szczotkę z jej torebki, którą zawsze w samolocie miała przy sobie i zacząłem rozczesywać jej włosy.
- Może powinieneś zostać fryzjerem? - odezwała się nagle.
Odpowiedziałem uśmiechem...
- Minął się z powołaniem! - usłyszeliśmy jak Sjoeen siedzący za nami się śmieje. Wyjrzałem zza siedzenia i pokazałem mu język.
- Nie podsłuchuj! - upomniałem go.
- Przecież bym nie śmiał... - machnął ręką.
Przewróciłem oczami i usiadłem z powrotem na miejscu.
- Warkocz? - zapytałem.
- Wybierz co chcesz... - wyruszyła ramionami.
Chciałem jej powiedzieć... Chciałem. Ale czemu tego nie mogę zrobić?!
***
(Anders)
Wysiedliśmy z samolotu na płytę lotniska. Poruszenie dookoła jakie zawsze panowało w tym miejscu, dzisiaj nie było jakieś duże. W ogóle było mało ludzi. Zastanawiałem się tylko, co z Johannem. Pogadali sobie?
- Johann! - zawołałem chłopaka, kiedy zauważyłem, że wychodzi z samolotu. Szedł sam, lekko jakby zmartwiony. Postanowiłem zapytać się go co się stało...
- Tak? - spytał, gdy podszedł do mnie bliżej.
- Wiesz... Powiedziałeś jej w końcu? - zapytałem. Miałem dość tego, że ukrywał to przed nią.
- Nie... Nie powiedziałem. Nie wiem, jak mam to zrobić! - widziałem jak jego oczy robią się szkliste.
- Ale wiesz, że prędzej czy później i tak sama się tego dowie? - zapytałem go.
- Wiem...
- Albo ty to zrobisz, albo ja jej powiem... - nie pozostało mi nic innego do wyboru.
- Nie... Proszę... Daj mi jeszcze... Jeden dzień...
- Jutro. Ale to jest twój ostateczny termin. - wiem, że to dla niego jest trudne, ale dlaczego z tym zwleka? - A tak w ogóle, to jak tam pomiędzy wami?
- A chodzi ci o Kingę, czy...?
- No właśnie, czy...
- Nie rozmawiałem z nią od dwóch tygodni...
***
(Olek)
Chyba wszyscy już zauważyli, że odkąd wróciłem z lotniska, coś jest ze mną nie tege.
- Olek? Żyjesz jeszcze? - Kamil zapytał się mnie, kiedy przekraczaliśmy właśnie wejście do jego domu. Nie chciałem wracać do Cieszyna, postanowiłem, że na chwilę zostanę u niego. Ten jak zawsze, nie miał nic przeciwko. Ewa tak samo.
- Tak, tak... Żyje. Jeszcze. Boję się, że nie wytrzymam tych paru dni...
Spojrzał na mnie.
- Zleci... - i nie dokończył mówić, kiedy nagle Ewa rzuciła mu się na szyję.
Ten objął ja równie mocno. I na chwilę zastygli w pocałunku. Postanowiłem im nie przeszkadzać i przeszedłem obok nich do salonu. Włączyłem telewizor, akurat leciała powtórka zawodów w Wiśle. I Kinga! Nagle pokazali ją na ekranie! Stała obok Leny i obie trzymały kciuki, kiedy skakał właśnie Anders. A potem ja. I znowu je pokazali. Uśmiechnąłem się na samo wspomnienie tego wspaniałego konkursu.
Konkurs się skończył i Ewa z Kamilem wrócili.
- Wybacz, Aleksander... Nie zauważyłam cię. - Ewa podeszła do mnie i przywitała się ze mną.
- Nic się nie stało...
- A co u ciebie słychać? - zapytała i spojrzała na ekran telewizora.
- Jest dobrze... Nawet bardzo.
- Oluś się nam zakochał! - krzyknął zadowolony Kamil.
Ewa spojrzała na mnie swoimi dużymi oczami.
- Naprawdę? Oluś! - co oni mają z tym "Oluś"?! - To wspaniale! Kim jest ta twoja szczęściara?
Nie wiem czy te ostatnie słowa kierowała do mnie, czy do swojego męża.
- Nazywa się Kinga. - odpowiedział jej Stoch. I opowiedział całą, chyba znaną wszystkim historie.
***
(Lena)
Obiecałam Andersowi, obiecałam Kindze. No więc idziemy do taty pogadać. Siedzi na kanapie i czyta jakąś gazetę.
- Cześć tato. - usiadłam na krześle, a Kinga obok mnie na dywanie.
- O... Dziewczynki. Coś się stało? Zmęczony jestem trochę...
O to chodziło!
- Nie, nie... Przyszłyśmy tylko pogadać... - zaczęła Kinga.
- No to o czym chciałybyście pogadać? - odłożył gazetę i usiadł.
- No wiesz... Małe, no to my już nie jesteśmy... Niedawno skończyłyśmy te parenaście lat... No i... - i jak tu zacząć?
- No i...? Rozumiem, że macie jakichś adoratorów i dlatego przyszłyście porozmawiać? - uśmiechnął się.
Spojrzałam na Kinie. Chyba była tak samo zdziwiona jak ja.
- Nie, nie... A jeśli tak... To co wtedy? - zapytałam. Skąd on to wiedział?!
- No nic... Ale mam do was jedną, malutką prośbę... - złożył ręce.
- Okey... Mów... - powiedziała siostra. Czego mogliśmy się spodziewać po ojcu? Nie wiem...
- Proszę was... Żeby tylko nie byli to skoczkowie!
What!? Nasze miny chyba mówiły same za siebie. Jak to nie skoczkowie!?
- Em... E... - spojrzałam na Kingę, nie wiedziałam co mam o tym myśleć... Ale chyba ona miała jakiś pomysł.
- Tato... A powiedz no mi... Widziałeś trening Polaków? - miała plan.
- No tak...
- To co sądzisz o nich?
- No wiesz... Dobrze skaczą, są bardzo towarzyscy... - zaczął wymieniać.
- A tak pojedynczo?
- No wiesz... Kamil jest bardzo sympatyczny, no jak i wszyscy... - jego plątanina słów nie miała końca, ale... - no i jeszcze jest Olek. Widać, że chłopak ma potencjał i wydaje się być bardzo miły, chociaż mówi trochę mało...
Kinga uśmiechnęła się. Teraz chyba była kolej na mnie. Ojciec wydawał się być zainteresowany tematem, z resztą on zawsze przepadał za rozmowami o zawodnikach. A zwłaszcza jeśli chodziło o Polaków, czy Norwegów tak jak w tym momencie.
- Tato... A co sądzisz o Fannemelu?
Zapytałam, kiedy zdołałam wypowiedzieć jakiekolwiek słowo.
- O... Fannis, to inna bajka. Ostatnio zamieniliśmy parę zdań. Czasami wydaje mi się, że jest szczery do bólu...
- A Johann?
Ojciec nie odpowiedział...
*****
No to jestem ;)
20 za nami powiem szczerze, że myślałam, że wyjdzie gorzej...
Ale i tak Wasza opinia jest dla mnie najważniejsza :)
Powoli zbliżamy się do końca historii, 2/3 już za nami.
Dziękuję Wam za wszystkie opinie, komentarze i za to, że w ogóle czytacie te moje bazgrołki... ;) Dziękuję, choć i tak chyba nigdy nie będę w stanie się odwdzięczyć, a bardzo bym chciała... :* ❤
Widzę, że zdania co do Olka i Johanna są podzielone... ;)
Życzę Wam miłego dnia ;)
KOMENTUJESZ... = MOTYWUJESZ... ❤
Mimo że jestem po stronie Johanna,to coś marnie widzę jego szansę na bycie z Kingą.
OdpowiedzUsuńUkrywa coś przed nią i jest to pewnie jakaś inna dziewczyna. Jeszcze gdy dziewczyny rozmawiały z ojcem to ten nie opowiedział im nic o nim, a o innych tak.
Na dodatek Olek dał Kindze bransoletkę, aby o nim nie zapomniała.
Rozdział cudowny,genialny. Tylko szkoda,że to opowiadanie powoli dobiega końca. Ale kolejna historia jest już w planach, co nie? ;)
Wyczekuje kolejnego i weny życzę.
Pozdrawiam i przepraszam za niezbyt ogarnięty komentarz.
Całuski. ;*
Witaj :*
OdpowiedzUsuńLena jest szczęśliwa z Andersem <3 No i tak powinno być :D
Czy ja już to mówiłam,że życzę Kindze i Olkowi jak najlepiej? :D Tak,tak ja na jej miejscu wybrałabym Olka :P
Czekam na kolejny :*
Pozdrowionka i weny :*
Gabi
Mama mnie wyciąga na zakupy, ale króciutko skomentuję!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny i nie wiem czy tylko mi, ale o wiele lepiej się czyta 'Johann' :D Ja tak chcę aby oni byli szczęśliwi, ale jak mówiłam poprzednio, tak zdania nie zmienię i jestem z Forfim :P Tylko tu pojawiają się problemy, bo tata nie wie co o nim sadzi...? Tak samo, Fanni i Johann mają też tajemnice... Tylko zastanawiam się jak one wpłyną na relacje między nimi a dziewczynami... Oby nic nie było! ;)
Zapraszam cię jeszcze do Wanka, bo nie wiem czy wiesz, że prowadzę takiego bloga na spółkę z Miris i po ogromnej przerwie- piąteczka :)
http://prawda-wyjdzie-na-jaw.blogspot.com
Weny! ;*
Jestem :)
OdpowiedzUsuńKochana moja.. ja zdania nie zmieniam, cały czas mocno kibicuję OLKOWI :)
Ten prezencik dla Kingi - po prostu genialna rzecz. Niby coś małego, a ogromnie cieszy.
Johann? Zdaje się, że coś ukrywa.. a kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw i nie sądzę, żeby Kinga była z tego powodu szczęśliwa. Jeszcze raz powtarzam - ja widzę ją u boku Olusia :D
Wybacz, że tak krótko.. rozdział świetny, zresztą jak całe opowiadanko, ale mam niestety dziś trochę obowiązków.
Pozdrawiam, buźka ;**
Hejka. ;**
OdpowiedzUsuńOj, niby rozdział długością jest ok, ale za mało, no! Chcę więcej i więcej, i więcej! ♥
Johann- on i ogółem cały ten jego wątek jest grubymi nićmi szyty.Wydaje mi się, że coś tutaj nie jest do końca w porządku.
Kłamstwo ma jednak krótkie nogi i o tym powinien pamiętać każdy, kto zdecyduje się wmawiać komuś fałsz.
Cieszy mnie szczęście Andiego i Leny. ♥
Buźka. ;*
Już jestem :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! U ciebie naprawdę nie ma na co narzekać :)
Olek czy Johann, hmm... oboje są na swój sposób kochani. Lubię ich obydwu i jakoś ciężko stanąć po którejś ze stron. Ale coś mi się wydaje, że pan Forfang ma coś za uszami, coś kombinuje... Kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw. Kurczę, ale mi teraz namąciłaś w głowie :D Ale dobrze, że przynajmniej u Fannisa i Leny jest wszystko w porządku. I proszę, nie psuj tego :)
Jak 2/3 za nami? Co wy tak ostatnio wszystkie z tymi zakończeniami? :( Ale zostaniesz z nami w jakieś nowej historii, prawda? ^^
Dużo weny i buziaki :**
Cudo kochana!
OdpowiedzUsuńOlek, Johann... W sumie się Kindze nie dziwię trudny wybór😕
Rozdział świetny jeden z ciekawszych.
Pozdrawiam i przepraszam za krótką opinię.
Witam 😄 suuuuper blog, historia z każdym rozdziałem bardziej ciekawsza. Ciekawe z kim będzie Kinga i czy ojciec dziewczyn zgodzi się na to by były z skoczkami ;-) Czekam na więcej z niecierpliwością xddd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny :-*
Najlepszy rozdział kiedy kolwiek czytałam boże co ja piszę najlepsze opowiadania. Uwielbiam Cię dziewczyno. Czyto się to tak super że aż brak słów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny na dalsze pisanie.
Kiedy następny rozdział?
Jestem! :D
OdpowiedzUsuńNie będę mówiła, że rozdział świetny, bo Ty już o tym bardzo dobrze wiesz. :))
Do rzeczy. ;)
Kinga ma naprawdę poważny dylemat. Wydaje mi się jednak,że to Olek na nią zasługuje. Dlaczego? Już Ci mówię. :) Olek jest bardziej skryty, jeszcze nie miał jako takiej dziewczyny, więc bardzo liczy się ze słowami naszej bohaterki, jest ostrożny i delikatny. Ponad to ma taką niezwykłą naturę... A co z Johannem? On ma... sekret. Ma inną. Dwa tygodnie z nią nie gadał i teraz zachciało mu się pocieszenia? :/ No i brak słów ojca dziewczyn na pytanie o jego osobę mówi bardzo wiele.
Lena? Jest szczęśliwa. Andi tak samo. Czego chcieć więcej? Chyba tylko akceptacji ojca. ;)
Czekam na 21!
Buziaki! :*
Jestem i ja ;D
OdpowiedzUsuńJak mogłaś przerwać w takim momencie! I ja teraz biedna mam czekać aż do następnego rozdziału? ;p Swoją drogą jestem ciekawa czy te "myślałam, że wyjdzie gorzej" to dlatego, że zabroniłam Ci się krytykować haha ;p
Komu ja kibicuję? Sama nie wiem, z Olkiem robi się coś za słodko, dobrze, że jest Johann to może coś się namiesza, szczególnie, że ma jakieś tajemnice, widzę ;p
Pozdrawiam i życzę jak najwięcej weny! ;*
W końcu nadrobiłam! Myślałam, że nie skończę. Fajnie się czyta te twoje "bazgrołki". Szkoda, że to już 2/3 opowiadania. Mam nadzieję, że wyjdzie coś następnego. Liczę wręcz na to szczerze :) Kurcze, nie mam siły nic więcej pisać. Zbyt zmęczona jestem. Ale pozdrawiam i zapraszam do siebie. Link zostawiam w spamie :) Dobranoc :D
OdpowiedzUsuń