6 sierpnia 2015

Rozdział 18

Rozdział 18

"Spędzić czas z osobą, która nigdy o Tobie nie zapomni"



*****

Nazajutrz przebudziłam się i poczułam tylko ból głowy. Jedyne co dawało mi się we znaki. Reszta natomiast to same sińce. Spojrzałam na zegar. Była piąta rano... Usiadłam i rozejrzałam po pokoju. Moje zdziwienie nie miało granic, kiedy zobaczyłam, że dosłownie parę centymetrów ode mnie leży Aleksander... Spał... Jezu, jak ja mu dziękuję... Za to uratowanie... Gdyby nie on, nie wiem co by ze mną było. Nagle przypływ myśli... LENA! Pewnie teraz biedaczysko siedzi same w domu i się martwi... Ale jest piąta rano... Obudzę ją jeśli zadzwonię... Ugh... Myśl Kinga, co robić, co robić...
Jakoś nagle oczy zaczęły mi się same zamykać. Nim się spostrzegłam, leżałam z powrotem na wielkim łóżku obok Olka...

***

(Anders)
Lena przez resztę wieczoru nie mogła się skupić. Widać było, że zależy jej na siostrze. W sumie to się jej nie dziwie... Po tym wszystkim co przeszły. Chciałem ją jakoś postawić na nogi. Skoro Kinga i tak wróci dopiero po południu, pomyślałem, że zabiorę ją do siebie. Johan i Phill nie będą mieli nic do gadania.
Lena przystała na propozycję. W końcu co sama robiła by w tych czterech ścianach? Sama... Martwiła by się tylko...
Wiem, że Olek bez problemu zajmie się Kingą, choćby nie wiadomo co jej było. Widziałem jak na nią patrzy. Przede mną nic się nie ukryje.
Chyba nadszedł już czas, aby powiedzieć Lenie o Liv...
Postanowiłem zrobić to podczas drogi do domu. Kiedy wyruszyliśmy, od razu zacząłem ten temat. Słuchała i to uważnie. Od czasu do czasu zadała tylko jakieś pytanie.
Gdy skończyłem wydała się być lekko zmieszana.
- Nic mnie z nią nie łączy. To jakaś psycholka! - powiedziałem.
Pokiwała tylko głową.
- Pomogę Ci... Znajdziemy go... a Liv niech się wypcha. - odezwała się kiedy podjechaliśmy pod dom.
Pomogłem jej wysiąść. Spojrzała na mnie.
- Olek się nią zaopiekuje? - chyba chciała się upewnić.
- Akurat w to nie wątpię. - uśmiechnąłem się. Widać było, że ta pewność dodała jej trochę otuchy.

***

(Lena)
Kiedy weszliśmy do domu, zostaliśmy przywitani... No nie wiem, jakie na to dać określenie...
- Gorzko, gorzko!!! - krzyczał Sjoeen.
Johan rzucał ryżem. Myślałam, że pod ziemię się zapadnę.
- Ej, Phill... Lena przyszła! - no, widzę, że Forfang mnie zauważył.
- Odwrót!!! - zarządził Phillip i po chwili już na podłodze nie można było znaleźć żadnego nawet najmniejszego ziarenka ryżu.
- Już ja wam dam... - Fannis rzucił się na chłopaków i po chwili wszyscy trzej tłukli się na podłodze.
- Hej... - przywitałam się.
- Lena, przepraszamy... - zaczął Johan.
- Myśleliśmy, że Andi przyjdzie sam... - Phillip też zaczął się tłumaczyć.
- Okey... Spoko... - nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- A ty nie z siostrą? - spytał Forfang.
- Nie...
- Coś się stało? - Sjoeen, też widać było, że jest ciekawy.
- No właśnie nie wiem... - no bo nie wiedziałam.
- Była tu jakieś trzy, może cztery godziny temu... - powiedział Johan.
- Była? - Anders zdziwił się tak jak i ja.
Forfang opowiedział nam jak to było.
- Potem wyszła i mówiła że idzie do domu... - dokończył.
- Czyli coś się musiało stać podczas drogi... - zauważyłam.
- Lena, spokojnie. - Anders podszedł do mnie i przytulił. Tak miło było mi w jego objęciach. - Jest z Olkiem... Nic jej nie będzie. U niego jest bezpieczna.
- Jest u Zniszczoła? - widać było, że Johan się zdziwił... I to jeszcze jak.
- Tak... - odpowiedział mu Fannis.
- Aha... - burknął tylko.
- Lena... Ale się odszczeliłaś! - nagle usłyszałam głos Sjoeena.
- Eee! Łapy przy sobie! - Anders zaaragował natychmiast. Chciało mi się śmiać.
- Dziękuję... - odpowiedziałam tylko.
- Czyli zostajesz? - zapytał mnie Anders.
- Wygląda na to, że nie mam wyboru...

***

(Olek)
Ciemniejsze chmury zaczęły pojawiać się na niebie. Napływały niewiadomo skąd. 
Nagle zrobiło się potwornie ciemno i zimno. Rozglądałem się dookoła, ale nie było tam ani żywej duszy. Znajdowałem się tak jakby na samym szczycie. W gęstych, kłębiastych chmurach. 
- Aleksander... - usłyszałem głos. Jej głos. 
Poznałem go od razu. Szybko spojrzałem za siebie. 
Stała ona.
Odziana w białą suknię, sięgającą do kolan. Miała bose nogi. Jej twarz promieniała, lśniła. Zawsze puszyste włosy, spływały teraz po ramionach, błyszcząc w świetle przebijającego się przez chmury słońca. A słońce świeciło tylko na nią. 
Anioł.
Tylko bez skrzydeł. 
Chciałem tam pobiec. Pragnąłem ją dotknąć, powiedzieć jej co myślę, a myślałem naprawdę wiele. Chciałem jej powiedzieć dwa najprostsze słowa, na jakie tylko udało mi się wpaść...
Pomimo, że nie znaliśmy się długo, miałem wrażenie, że znam ją od zawsze. 
Popatrzyłem w jej błyszczące oczy. Oczy pełne radości i pragnienia. Usta. Delikatne, zaróżowione. 
Dzieliło nas jakieś dwadzieścia metrów. Podchodziłem powoli, lecz czym byłem bliżej, tym czułem, że coraz bardziej mnie przyciąga. Na końcu biegłem. Biegłem jak szalony w stronę słońca... I osoby na której mi zależy.
Dziewczyna przygryzła dolną wargę.
Dzieliło nas parę centymetrów, potem milimetrów...

Ale to tylko sen...
Oczy nagle otworzyły mi się same. A przede mną leżał anioł. Przesuąłem się bliżej niej. Przykryłem ją mocniej kołdrą i oplotłem ramieniem. Wyglądała tak słodko i niewinnie... Pocałowałem ją delikatnie w czoło. Teraz to ona przysunęła się bliżej mnie. Ciągle jednak śniła... Chciałbym wiedzieć, co takiego ona myśli o mnie... Co jej się śni. Jeśli jednak jest szczęśliwa to ja też jestem. Na jej usta wkradł się nieznaczny uśmieszek.
Kinga... Nigdy cię nie opuszczę...
Tak chciałem, aby ten sen, był też rzeczywistością...

***

Chyba już pora wstawać... Otwieram oczy, patrzę... Olek! Dosłownie stykamy się czołami... I nosami... Obejmuje mnie ramieniem... Jeju, jak miło... Ale... Co mam zrobić? Wyrwać się? Czy może poczekać, aż on też się obudzi? A może...
- Witaj, piękna. - słyszę nagle głos. Jego głos.
- Hej... - odpowiadam nieśmiało.
- Jak się spało? - pyta podnosząc się i siadając na łóżku. Nie, zostań!!! Proszę...
Widzę, jak mi się dokładnie przygląda, uśmiecha się szeroko.
- Dobrze... - uśmiecham się.
- Nic cię nie boli? - bierze moją rękę i uważnie ogląda. Pełno na niej kolorowych, sinych plam.
- Już nic. Dziękuję Ci. - siadam naprzeciwko niego po turecku. Ten delikatnie odkłada moją rękę na miejsce.
- Nie ma za co. Przecież musiałem zainterweniować. - jego twarz przybrała odcień skupienia... Jednak nie na długo. - Ślicznie wyglądasz. - uśmiecha się na nowo.
Nagle moja twarz zalała się morzem rumieńców. Spuściłam głowę, włosy opadły mi na twarz.
- Podoba mi się ta twoja bluzka... - odzywam się nagle niepewnie i znów patrzę na niego.
Pochylił się w moją stronę i odgarnął jeden z kosmyków za ucho. Dotyk jego ciepłej ręki sprawił, że poczułam miły dreszcz.
- Dzwoniłem wczoraj do twojej siostry. Powiedziałem, że odstawię cię dzisiaj po południu do domu...
- Dzwoniłeś do Leny? A co powiedziała? - zdziwiłam się... No nie powiem...
- No była na randce... Chciałem jak najszybciej jej to powiedzieć i nie przeszkadzać.
- Dobra... Wytłumaczę jej to później... - uśmiechnęłam się. Nagle strasznie głośno zaburczało mi w brzuchu. No w sumie to nie nie dziwi, bo nic nie jadłam od... No właśnie, kiedy? Chyba przed treningiem chłopaków... Miałam nadzieję, że Olek jednak nie usłyszał...
- Głodna? - zapytał uśmiechnięty. Chyba jednak usłyszał.
- Strasznie. - odpowiedziałam szczerze.
- Zrobię naleśniki - wstał szybko i poszedł w stronę kuchni.
Rozległo się głośne pukanie.
- Siedź, spokojnie. - powiedział i puścił oczko. Otworzył drzwi. Byłam ciekawa. Kto przyszedł, jednak chyba wiedziałam.
- Kochany! Dzień dobry! A co to, tak długo się śpi? - zapytał Jasiek. Chłopacy w komplecie wgramolili się do środka. I co? Zauważyli mnie od razu...
- Kinga! Kochana moja, co tu robisz? Oj, Oluś... No nie spodziewałem się... - mówił Ziobro.
Olek patrzył na niego krzywą miną.
- To nie tak jak myślisz. - powiedział tylko. Spojrzał na mnie.
- Mogę potwierdzić! - podniosłam rękę, a reszta stanęła zbita z tropu. Kamil i Maciek podeszli do mnie, a Janek z Piotrkiem gadali z Olkiem. Chyba próbowali od niego wiele różnych rzeczy wyciągnąć.
- To... Jak się Oluś spisał? - zapytał Maciek.
- A jak miał się spisać? - zapytałam. Wiedziałam co chodzi mu po głowie, ale wolałbym o tym teraz nie myśleć...
- Dobra, okey... Nie było tematu... To co tu robisz?
- Wczoraj Olek uratował mi życie...
Obaj popatrzył zdziwieni.
- Jak to uratował? - Kamil dołączył się do rozmowy.
- Wczoraj, a dokładniej w nocy, napadł mnie ojciec ze swoimi kolegami... Gdyby nie Olek... - wolałam nie kończyć. Samo wspomnienie wywołało u mnie ból. Ból w sercu, ból... Wszędzie.
- Olek bohaterem... - odezwał się Stoch po dlugiej chwili.
- Przykro nam... Nie wiedzieliśmy...
Maciek próbował coś zaradzić.
- Nie... Spokojnie...
Próbowałam protestować, jednak na co rok, skoro łzy ciekną mi po twarzy?
Podeszli bliżej i przytulili.
- Hej, hej... Nie za blisko... - usłyszeliśmy głos Olka.
- Oj, Kinga, widzę, że jesteś zajęta. - Piotrek puścił oczko.
- Ciebie też się to tyczy, Złotousty!!! - Zniszczoł pogroził mu palcem.
Uśmiechnęłam się...

***

(Lena)
Jest już grubo po 15:00 a ich nie ma i nie ma... I jak tu taką parkę zostawiać samą?
Wyjdź na ra... spotkanie i wracasz - nikogo nie ma w domu.
Ach, ta dzisiejsza młodzież... Pokiwałam głową.
Nagle rozległo się ciche pukanie do drzwi. Dobiegłam do nich natychmiast i otworzyłam.
- Hej siostra... Chcesz mnie jeszcze widzieć? - zapytała.
Nic nie mówiłam. Po prostu rzuciłam się jej na szyję. Tak się cieszę, że wróciła, że jest cała. Po chwili odkleiłam się i spojrzałam ja nią całą. Pełno siniaków...
- To ja jadę. Trzymajcie się. - usłyszałam nagle głos... Chłopaka. W samochodzie siedział Olek. Przywiózł Kinie.
Siostra pokiwała mu na pożegnanie i Zniszczoł pojechał.
Patrzyłam zaskoczona. Uuu...
- Musisz mi wszystko opowiedzieć. I... Czemu jesteś w męskich ciuchach?
Weszliśmy do domu, usiadłyśmy w naszym ulubionym miejscu. Na kanapie przy szklance gorącej czekolady. Pomimo, że na dworze temperatura zmieniała świat w wielką Saharę, gorąca czekolada była idealna zawsze.
- No to opowiadaj... A twój zastępczy...?
- Tak...
I opowiedziała wszystko. Gdy wspominała to, co chciał zrobić jej, jej "zastępczy" łzy ciekły jej po policzkach. Mnie także zbierało się na płacz. Chciałam jednak wytrzymać.
Skończyła. Ta historia wydała mi się być jakąś dziwną... Niecodzienną.
- To teraz opowiedz mi jak było na randce. - jej wzrok. Przeszywający wzrok... No to już powiem.
Moje pierwsze słowa przerwał dzwonek do drzwi.
- Otworze. - Kinga poszła, a ja zostałam sama z kubkiem czekolady na ręku.
Postanowiłam jednak iść za nią. Byłam ciekawa kto dzwonił.
- Oj, Kiniusiu... Porozmawiajmy. Jak prawdziwa rodzina. Przecież zawsze nią byliśmy, prawda?
Mina Kingi wystarczyła, żebym zrozumiała co się kroi...

*****

Kolejny rozdział za nami... :)
Nie będę już narzekać... ;) opinię pozostawiam więc Wam :)

Dla wszystkich przesyłam pozdrowienia z Zakopanego ;)
Miłego dnia Wam życzę :)

KOMENTUJESZ... = MOTYWUJESZ... ❤

7 komentarzy:

  1. Jest!!!!!!!!!!!
    Kinga i Olek, Olek i Kinga, Kinga i Olek, Olek i Kinga!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Świetny rozdział dziewczyno.
    Tylko ta końcówka...? Czyżbyś znowu próbowała zrobić coś tej biednej Kindze?
    Kochana czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. :)
    Pozdrawiam.
    Evelina.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już jestem! W końcu na czas. Przepraszam za nie skomentowanie poprzednich,ale wyjazd i przygotowania do niego zabraly mi bardzo dużo cennego czasu.
    Wracając do rzeczy. Rozdział cudowny.
    Dobrze,że Olek zaopiekował się Kingą. Widać,że mu na niej zależy ale coś niepokoi mnie zachowanie Johanna gdy dowiedział się że Kinga jest u Olka. Czyżby też coś do niej czuł?
    Zgaduje,że osobą z końcówki jest "ojciec" Kingi.
    Czekam na kolejny i weny życzę.
    Pozdrawiam i przepraszam za niezbyt ogarnięty komentarz.
    Buziaki. ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale was wszystkich wzięło na Zakopane! Chyba ulubione miejsce blogerek :)
    Okej, rozdział.. Oluś taki troskliwy, opiekuńczy. Między nim a Kinią na pewno do czegoś dojdzie. To jest zbyt piękne, żeby mogło się skończyć.
    Lena i Anders.. tutaj też wszystko pięknie, ładnie. A sytuacja z chłopakami i z ryżem normalnie mnie rozwaliła xD Siedziałam i płakałam ze śmiechu!
    Masz ogromny talent dziewczyno! Pisz dalej :)
    Pozdrawiam, buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem :)
    Kochana genialny rozdział, zresztą jak poprzedni, który właśnie czytałam, a wybacz nie skomentowałam.
    Olek i Kinga to teraz temat tabu, ale oni są fantastyczni. Olek się cudownie zachowuje. Jest troskliwy, opiekuńczy. Aż rozczula taki widok :) Mam nadzieję, że coraz bardziej się zbliżą..... wręcz muszą! :)
    Zazdrość Andersa mnie powala ze śmiechu :D
    A ta końcówka... Kochana, nigdy nie wiem co jeszcze wymyślisz :)
    Czekam na kolejny!
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Już jestem :)
    Kurczę, widzę, że nie tylko ja "baluję" w Zakopanem :D
    Rozdział świetny! Wiem, powtarzam się, ale będę to pisać do znudzenia :)
    Olek naprawdę świetnie się zachował, opiekując się tak Kingą. Między nimi na pewno będzie coś zdecydowanie więcej, bo to czuć na kilometr :) Tylko proszę cię, wystarczy już tych komplikacji życiowych u Kingi. Jest pięknie, cudownie i niech tak zostanie :)
    Fannis po prostu... jego zazdrość była genialna :D Ale to dobrze, przynajmniej widać, że mu zależy na dziewczynie.
    Zaczynam się bać tej końcówki...
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejooo. ;*
    Już się zjawiam, kochana!
    Rozdział oczywiście jest świetny! ♥
    Olek i Kinga- no i cooo? co widać? No uczucie! Głębokie uczucie, nawet! Piękne to. ♥
    Fannis- zazdrośnik. ;D Urocze to nawet, tylko coś czuję, że ktoś tutaj może cierpieć. ;/
    Ech...
    I końcówka!
    Kochana moja, nie trzymaj nas tak długo w niepewności! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. No i znowu mnie zaskoczyłaś...
    Olek jest taki słodki. Potrafi zaopiekować się kobietą, która tego potrzebuje. Boże, całe szczęście, że tam był... Co by było, gdyby go nie było? Całe szczęście, że zaopiekował się Kinią... A ten sen? To coś oznacza. Wszyscy dobrze wiemy co. :)
    A Johan? Zazdrosny? Chyba tak. :/
    Czy w drzwiach zjawił się ojciec Leny? O.O Jak on śmie? Ma czelność zjawiać się w domu córki, która już nie jest jego córką, osoby, którą chciał zgwałcić? o.o
    Nie mam na niego słów.
    Podoba mi się podejście Leny do Andiego i na odwrót. Wydaje mi się, że z tego może wyjść jeszcze coś pięknego. ♥
    Czekam na kolejny! ;)
    Buziaki! ;*

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za wszystkie komentarze! :)