10 sierpnia 2015

Rozdział 19

Rozdział 19

"Doczekać się godziny ostatecznej na wytłumaczenie, jakich mało"



*****

- Córciu... Przecież wiesz, jak cię kocham... Pomimo, że jesteś zdrajcą...
Zdrajca... On na mnie mówi że to ja nim jestem? On jest chory psychicznie, czy tylko udaje? Nie wiem jaka musiałabym być głupia i bezmyślna, żeby do niego wrócić. Nie chcę mieć z tym człowiekiem nic, a nic wspólnego.
- Odejdź. - powiedziałam tylko przerywając jego wymienianki - Idź sobie!
Stał jak słup soli. Z tym, że z wielkim bananem na ustach. Uśmiechał się drwiąco i szyderczo.
- Tak się zwracasz do ojca? - zapytał zmieniając nogę na której stał.
- Nie jesteś moim ojcem! I nigdy nim nie byłeś... - nigdy nim nie był... Tylko udawał. Przez tyle lat...
- Słoneczko... Zależy mi na tobie, nie rozumiesz? - patrzył tymi swoimi fałszywymi oczami.
- Nigdy Ci na mnie nie zależało... Coś jeszcze chcesz mi powiedzieć? - patrzyłam mu prosto w oczy. To było wiadome, że kłamie. Nie wierzyłam w ani jedno jego słowo...
- To ja cię wychowałem, to ja sprawiłem, że teraz jesteś normalnym człowiekiem! Jeśli będziesz tu przebywać z nimi, staniesz się potworem! Przez ciebie wywalili mnie z roboty! - krzyczał na mnie. I to nie pierwszy raz. Teraz już jego wychuchowy temperament nie robił na mnie wrażenia...
- Wcale się im nie dziwię! Przecież te biedne dzieci nie miały przez ciebie życia! Ja nie miałam życia! Wynoś się stąd... - syknęłam. Nie miałam już na niego siły.
- Chodź, córeczko. Wrócimy do domu. Do ludzi, którzy cię kochają.
Wyciągnął w moim kierunku rękę. Właśnie mi się przypomniało że w swojej trzymam kubek z czekoladą.
- Ty nigdy mnie nie kochałeś... Masz... - wepchnęłam mu gorącą szklankę do ręki. - Żegnam.
Powiedziałam i najszybciej jak umiałam zamknęłam drzwi, a właściwie trzasnęłam nimi tak, że wazon, który stał obok upadł na podłogę. Ale nie to było teraz najważniejsze.
Odwróciłam się plecami do stojącego za drzwiami... Nie... Nie ojca... Zdrajcy... Powoli zsunęłam się po ich płaskiej powierzchni na kremowy dywan.
Lena patrzyła na mnie zaskoczona.
- Moje życie jest bez sensu...
No bo takie było...

***

(Anders)
Parę dni minęło... Parę konkursów również... Jak ten czas szybko leci. Chyba wszystkim wiadomo, że Orzełki z Polski wygrały... :)
Teraz wszystko już mija... Szybko.
Nastała pora, żeby wracać do domu. A przynajmniej na chwilę. Nie wiem, czy pojedziemy na następne konkursy, czy też zrobimy sobie jakąś przerwę.
Jutro wylatujemy, więc trzeba dzisiaj korzystać jeszcze z tego pięknego dnia. Słońce świeci, wszyscy zastanawiają się, czy wychodzić z ciasnych pokojów, czy też może i nie. Na dworze gorączka, aż pali. W cieniu coś blisko trzydziestu paru stopni.
Lena... Widujemy się codziennie, codziennie się do siebie uśmiechamy, codziennie przeżywamy przynajmniej parę chwil razem. Nigdy jednak nie zapomnę naszego pierwszego "spotkania"... To było coś pięknego. Teraz mogę stwierdzić, że jednak była to randka, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Jak jestem na samej górze skoczni, jak siadam na belkę, nie myślę o nikim innym, jak tylko o niej. Jest dla mnie naprawdę bardzo bliską osobą. Przed oczami mam ciągle jej uśmiechniętą twarz, czarujące spojrzenie i delikatne, różowe usta. Jej włosy, które opadają delikatnie na ramiona... Długo by wymieniać...
- Anders... Pakujesz się chłopcze? - Johan wyrwał mnie z zamyśleń.
- Tak, tak... - i zacząłem wkładać ostatnie rzeczy do walizki na kółkach.
- A wiesz może, czy Kinga dzisiaj jest w domu? - spytał nagle, nie patrząc na mnie.
- Kinga? - zdziwiłem się. Od kiedy to Johan interesuje się Kinią?
- Tak... Jest w domu? - spojrzał na mnie. Nie mogłem odczytać jego wyrazu twarzy. Był skupiony, a jego wzrok szklisty.
- No nie wiem... Chyba tak. - nie widziałem co mam mu odpowiedzieć.
- Okey... Dzięki. - i powrócił do pakowania.
No cóż... Może chciał po prostu spotkać się z przyjaciółką? Na to jednak jeszcze nie poznałem odpowiedzi.

***

(Lena)
Co ten jej "zastępczy" sobie myśli?! Że ma czelność przychodzić tutaj...?! I to jeszcze po tym wszystkim co jej zrobił? Nie... Nie ogarniam tego gościa... To jakiś wariat!
- Ej... Siostra...? Dobrze już? - zapytałam Kingi, która siedziała pod drzwiami.
- Tak... Teraz już tak. Przeze mnie wywalili go z pracy!!! Słyszałaś to?! Przecież widać. Że kłamie! Znowu! - była wkurzona. - Sam pobił ucznia! On jest chory! - wymieniała. Popatrzyła na gips. - To on mi to zrobił? - zapytała, kiedy emocje już lekko opadły. Wydawała się być przestraszona.
- Nie wiem... Ale obiecuję ci że jakoś się dowiemy. - podeszłam do niej i usiadłam obok. Pogłaskałam ją po głowie.
- Przepraszam, że tak nakrzyczałam... No to opowiadaj jak tam minęła randka. - uśmiech od razu pojawił się na jej twarzy.

***

(Olek)
Dzisiaj ostatni dzień, kiedy Kinga jest jeszcze tutaj... Później znowu wyjedzie i nie wiem, kiedy ją zobaczę... Trzeba skorzystać z tego.
- Olek!!! - nagle doszedł do mnie głos Macieja.
- Co...? - odskoczyłem i popatrzyłem na niego zaskoczony.
- Macham ci ręką przed oczami i wrzeszczę od jakiś dziesięciu minut! Nawet Piotrek się zleciał przed chwilą, żeby zobaczyć co się dzieje! Że o Jasiu i Kamilu nie wspomnę, no ci niedługo przez te moje krzyki, zawału dostali!
Jeju... To tak długo byłem zamyślony? Jeżeli w ogóle byłem?
- Dobra... Okey... Już przepraszam... - zacząłem się tłumaczyć.
- Oluś... Jak myślisz o dziewczynie to powiedz. - zrobił słodkie oczka.
- Myślę o Kindze... Starczy Ci taka odpowiedź? - chciałem żeby się odczepił.
- Aha... Ona jutro wylatuje do domu, więc jak chcesz coś zrobić to dzisiaj. Potem nie wiadomo kiedy się spotkacie. Działaj.
Spojrzałem na niego. Był skupiony, a jego oczy patrzyły na mnie przekonująco. Wiedziałem co mam zrobić. Wziąłem telefon do ręki...

***

Widzę, że Lena i Anders świetnie się bawili. Kiedy opowiadała co było, buzia się jej cały czas śmiała. Miło mi się patrzyło jak jest taka wesoła.
Nagle w pomieszczeniu rozległ się dźwięk mojej komórki. Lena popatrzyła na mnie ciekawa. Odebrałam.
- Halo?
- No, hej. Kinga, możemy się dzisiaj spotkać? - usłyszałam męski głos.
- Olek? Skąd masz mój numer? - zapytałam zdziwiona. Lena patrzyła na mnie oczami wielkości pięcio złotówek.
- Oj, to długa historia... Opowiem Ci jak się zgodzisz na wyjście. - zaśmiał się.
- No dobrze... To o której? - nie mogłam mu odmówić.
- Około 17:00 będę po ciebie.
- No to czekam. - uśmiechnęłam się.
- To do zobaczenia. - i rozłączył się.
Położyłam komórkę na stół i wzięłam łyka czekolady z kubka siostry.
Lena popatrzyła na mnie.
- No to o której dzisiaj lecisz? - zapytała.
- O 17:00... - zaczęła uśmiechać się szeroko. - No co?
- Randka się szykuje! - i poleciała do pokoju, żeby wyciągnąć z szafy moją turkusową, krótką sukienkę.
- Nie randka, tylko przyjacielskie spotkanie. I nie ciesz się tak, bo nic z tego nie będzie.
Pogroziłam jej palcem.
- Tak się mówi!!! - przypomniała mi kwestie.
Postanowiłam się z nią więcej nie kłócić.

Za 10 minut Olek miał być, a ja stałam już ubrana, delikatnie umalowana i gotowa do wyjścia.
W salonie usłyszałam swój telefon. Czyżby Olek dzwonił? Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
- Słucham.
- Kinga! Miło cię słyszeć. Słuchaj... Dzwonię, bo mam taki pomysł... Może poszlibyśmy dzisiaj do kina? - nie... To nie był Olek... To Johan.
- Johan... Wybacz... Ale... Mam już plany na dzisiaj... - nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. No bo co mu powiem?
"Sorry, Johan, ale dzisiaj jestem umówiona z Olkiem?"
No chyba tak nie...
- Aha... No dobra... No to jutro czekam na ciebie w samolocie. - mówił zrezygnowany. Czuć było zawód w jego głosie.
- Wybacz Johan... Ale jutro sobie pogadamy jak zawsze. - próbowałam jakoś go rozweselić. Wiem... Słabo mi szło...
- Okey... Nie ma sprawy...
Rozłączył się...
Popatrzyłam na Lenę.
- Johan? - zapytała.
- Tak...
I rozległ się dzwonek do drzwi.

Samochód zaparkowaliśmy tuż przed kinem. No wspaniale... Zapraszał mnie jeden, pojechałam z drugim. Wybraliśmy jakąś komedię romantyczną.
- To... Skąd masz mój numer? - zapytałam, kiedy kroczyliśmy w stronę sali kinowej.
- Od Maćka... - zaczął się śmiać.
- Z czego się śmiejesz?
- Oj, nieważne... - uspokoił się trochę...
- A Maciek?
- Od Piotra. A Piotr od Kamila, Kamil od Jasia, Jasiu od Kruczka, Kruczek od Stockla, Stockl od Johana, Johan od Andersa, a Anders od Leny... No to jakby tak było... - uśmiechnął się.
- Świetnie...

Usiedliśmy na swoje miejsca i już po chwili zgasło światło. Seans się rozpoczął.
Film trwał w najlepsze, kiedy rozejrzałam się po sali. Była pusta. Byliśmy tylko my we dwoje. Przygryzłam dolną wargę i nagle mój wzrok spotkał się z wzrokiem Olka. W jego oczach można było zobaczyć blask. Odbijały się w nich światła padające z wielkiego ekranu. Zobaczyłam w nich także, jakby wydarzenia... Jak się poznaliśmy. Te na skoczni, potem... na ziemi no i u niego w domu... Wszystkie z jego "perspektywy".
Nagle poczułam na swojej jak zawsze lodowatej ręce dotyk czegoś ciepłego. Wplutł swoje palce między moje... Nie mówiliśmy nic, no bo co mieliśmy mówić?
Przeszedł mnie dreszcz. Przyjemny. Czułam jak swoimi wargami muska lekko moje usta, a potem pocałunek zaczął się pogłębiać. Wplotłam mu palce w miękkie, gęste włosy, on objął mnie w talii...
Kiedy oderwaliśmy się od siebie dysząc głośno, na ekranie pojawiły się napisy końcowe...

***

(Anders)
- Ma już plany na dzisiaj... - powiedział zrezygnowany Johan i rzucił telefon na łóżko.
- Chłopie... Na jednym wieczorze świat się nie kończy! Będzie jeszcze okazja... A po za tym jutro sobie pogadacie. - wiem, że to moje tłumaczenie i tak będzie na nic...
- No wiem... To co? Może ty pójdziesz ze mną do kina? - zapytał mnie.
- Ja z tobą? - popatrzyłem na niego zdziwiony.
- A czemu nie?
- No to jedziemy...

***

(Olek)
Nigdy się tak nie czułem! To było... Nie umiem nawet tego opisać... Po raz pierwszy poczułem się jak w bajce...
Wyszliśmy z sali, trzymając się za ręce. Uśmiechnięci i weseli.
Szliśmy już w stronę wyjścia z budynku, kiedy przed nami spotkaliśmy Andersa i Johana. Poczułem jak Kinga drży. Ale dlaczego? Boi się ich, czy co? Nie rozumiem...
Zmierzyli prosto na nas, zatrzymali się. Anders uśmiechał się, ale... Nie mogę tego powiedzieć o Johanie. Forfang był, jakby zły...
- Miło was widzieć. - Andi przywitał nas. Oboje byli moimi najlepszymi przyjaciółmi (oczywiście nie licząc kolegów z kadry no i wielu innych).
- Tak... Znakomicie... - Johan odparł sarkastycznie.
Anders popatrzył na niego krzywo. Kinga patrzyła się na Johana. O co chodziło? Czy ja o czymś nie wiem?
Nagle zobaczyłem jak Forfang podchodzi w stronę Kinii i całuje ją. Byłem w szoku. Wypuściła moją rękę z uścisku i położyła obie na ramionach Johana. Jak? Dlaczego? Poczułem się strasznie... W jednej chwili jakby mi się świat zawalił. Myślałem że Kinga nikogo nie ma... Ale chyba się myliłem. Ale czemu sama mówiła że nikogo nie ma? Kłamała? Oszukała mnie?
Widziałem jednak, że próbuje się od niego oderwać, a on przyciąga ją do siebie. Spojrzałem na Andersa, ten był chyba równie zaskoczony całą sytuacją jak i ja.
Chciałem już na niego skoczyć, odciągnąć go od niej, ale nie mogłem się ruszyć... Wmurowało mnie w podłogę.
Nie minęła jednak chwila, już stali daleko od siebie... I całe szczęście...
Popatrzyła na mnie przepraszającym wzrokiem. Spuściłem głowę.
- Kinga... - zaczął Johan. - Prze...
- Nie, Johan... - przerwała mu. - Nie, proszę...
Na twarzy Forfanga pojawił się smutek. Tak jakby żałował tego co się stało.
- Nie chcę... - powtórzyła znowu.
Anders podszedł do niej i oplutł ramieniem.
- Odprowadzę ją do domu, a wy sobie pogadacie... Macie o czym...
Jak powiedział, tak szybko wsiadł w samochód i odjechał... Razem z Kinią... Dziewczyną moich snów...
Popatrzyłem na Johana.
- Dlaczego? - zapytałem. Byłem na niego zły.
- Bo ją kocham... Kocham, ale nie potrafię... Nie chcę, żeby ucierpiała ta relacja, która jest pomiędzy nami...
- Jaka relacja? - kiedy mówił "kocham" poczułem się dziwnie...
- Przyjaźń... Ale, kiedy ją widzę z tobą ogarnia mnie dziwna zazdrość... - westchnął głęboko - Przepraszam... - było mu przykro... To było widać... - A ty? Co do niej czujesz? - ostatnie pytanie z trudem przeszło mu przez gardło.
- Sam nie wiem... Kocham ją. Kocham ją do szaleństwa... Ale jeśli ma nawet... - nabrałem powietrza - Jeżeli nawet ma być z tobą... To chce, aby była szczęśliwa...
- Ja też... Nawet jeśli ma być z... Tobą...

***

(Anders)
Nie wiem, co wstąpiło w Johana! Przecież widział, że ona jest z Olkiem! Głupio mi za niego...
- Kinga... Przepraszam, za Johana... On..
- Wiem... - przerwała.
- Ale widzę, że masz dwóch adoratorów... - chciałem zobaczyć uśmiech na jej twarzy. Na twarzy swojej, no przyszłej szwagierki.
- Chyba tak... - no i mały uśmieszek przemknął gdzieś tam... - Ale wiesz, co jest w tym najgorsze?
Popatrzyła na mnie. Spojrzałem zdziwiony.
- To, że musisz wybrać?
- To też...
- No to co jeszcze? - nie wiem, co jej po głowie chodzi...
- To, że obu kocham...

*****

No to nowy rozdział już jest ;)
I jak? Jak dla mnie... No cóż... Chyba na swoje rozdziały umiem tylko narzekać... :)
Dlatego opinie zostawiam Wam :)
Tylko szczerze! :D
A jak Wam mijają wakacje? LGP wciąż trwa ;) Jak oceniacie konkurs w Hinterzarten?
Miłego dnia Wam życzę ❤

KOMENTUJESZ... = MOTYWUJESZ... ❤

9 komentarzy:

  1. O mamo...
    Kochana, wiesz, co Ci powiem?
    Końcówka totalnie wbiła mnie w fotel!
    Jest taka zachwycająca. ♥ Ach...
    Romantyczna, piękna, nie jakaś przesadnie cukierkowa. Taka, jakie lubię. Przede wszystkim daje dużo do myślenia.
    Przed Kingą ciężki wybór, niestety...
    Nie zazdroszczę. Wierzę jednak, że gdy posłucha głosu swego serca, podejmie właściwą decyzję. Serce wie. Jestem tego pewna.
    Buźka. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko!!!!!!!!
    Kobieto ty mnie kiedyś do grobu wpędzisz!!!
    No nie mogę uwierzyć w to co czytam.
    Mój kochany Olek całujacy Kinię. Cudo i normalnie myślałam, że padnę. No i jeszcze Johan nie, że coś ale jakoś za nim nie przepadam. Mam nadzieję, że Kinga będzie szczęśliwa. ☺Czekam na dalsze rozdziały i bardzo gorąco Cię pozdrawiam.
    Całusy 😃.

    OdpowiedzUsuń
  3. Poryczałam się. Serio. Może nie do końca dlatego co się stało, ale niby cebulę jadłam 10 minut temu... :D Nie ważne!!
    Współczuję Kindze ... Johanna zna chyba dłużej, ale... No właśnie, masakra... Bo z Olkiem spędziła więcej czasu. Jeśli patrząc na bohaterów to 'wygra' Olek, ale ja osobiście kibicuję Johannowi :)
    Dziki instynkt i walka 'o swoje' samca alfa wziął górę... ;)
    O sytuacji z ojcem nie wspomnę, ale to na pewno on! Bo czemu nie chciał się zgodzić na operację, czemu go przez 'nią' wylali ze szkoły i kto inny mógłby być wtedy w domu?
    Zapraszam do siebie na nowy u Wellingera :)
    Wenyyy! :**

    Ps.: Johann pisze się przez dwa 'n'. Nie żeby coś ale mi to trochę kaleczy wzrok ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Już jestem!
    Rozdział jak zawsze cudowny! Nie rozumiem,co Ci się w nim nie podoba.
    Trochę się namieszało. Tu Olek całuję Kinge w kinie,później Johann... I na dodatek oboje coś do niej czują,tak samo jak ona do nich.
    Jestem ciekawa kogo wybierze,chyba że zostanie sama, nie krzywdząc żadnego z nich.
    Czekam na kolejny i weny życzę
    Buziaki. ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem i ja :)
    Kochana.. powiem Ci, że ja czytałam ten rozdział oczekując egzaminu na prawo jazdy! Hahah.. porę sobie wybrałam znakomitą, ale ten rozdział był mega cudowny i chyba dzięki niemu (bo na pewno nie dzięki mojej wiedzy xd) udało mi się zdać teorię! Okej, pochwaliłam się, więc teraz mogę pisać o rozdziale.
    Z sytuacji Kinia-Johann-Olek nie ma dobrego wyjścia. Jakąkolwiek ona decyzję podejmie, któryś z nich będzie cierpiał. Osobiście bardziej kibicuję Olkowi.. nie potrafię powiedzieć dlaczego, ale jakoś.. pasuje mi do Kingi. Ich randka (?) w kinie po prostu cudo. Tu jakieś rączki, tu buziaczek.. ech.. to takie romantyczne.. czyli moje ulubione :D
    Sytuacja z pseudo tatusiem również nieciekawa.. chyba teraz już nie ma wątpliwości, że to przez niego Kinga wylądowała w szpitalu..
    Jednak to co czytamy w opowiadaniach tylko z pozoru wydaje się łatwe, autorki potrafią zaskoczyć. Oczywiście w znacznej większości pozytywnie! :)))
    Buziaki moja droga, pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Już jestem :)
    Kochana, rozdział jest cudowny! I nawet nie próbuj narzekać :D
    Hmm... ta sytuacja z tym zastępczym ojcem coraz bardziej mi się nie podoba. Jakieś to wszystko podejrzane... Ale końcówka po prostu mistrzostwo *.* Olek całujący Kingę... nie wiem, dlaczego, ale jakoś bardziej kibicuję w tym wypadku Johannowi :) Co nie zmienia faktu, że w tutaj chyba nie ma dobrego wyjścia z tych sercowych rozterek, bo cokolwiek nie zrobiłaby Kinga, któryś z nich będzie pokrzywdzony i zraniony. Jestem ciekawa, co tam dla nas dalej przygotujesz ^^
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :*
    Oł noł :( To nie miało tak byc. Czemu Johann tak zareagował?
    Mocno kibicuje tutaj Olkowi :* Być moze to przez sympatię jaką go darzę <3
    Czeeeekam na kolejny :*
    Pozdrowionka i weny :*
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem! :*
    No, powiem szczerze, że jestem zaskoczona tym rozdziałem. Pozytywnie zaskoczona. :)
    No i co? Co ten ojciec sobie wyobraża? Nie ma nic do mówienia w kwestii Kini. Nie ma nic do czynienia w jej kwestii. Jak on może wgl obwiniać ją o utratę pracy i o wszystko złe, co go dotknęło? :o
    A Kinia? Ona to dopiero ma mętlik.
    Nie dość, że jej ojciec nie daje jej spokoju, to jeszcze dwa koguciki o nią walczą.
    I co teraz? Oboje ją kochają. Ona kocha obu. Och... sytuacja patowa.
    Podoba mi się podejście Olka. Pragnie jej szczęścia. To najważniejsze. :)
    Czekam na 20! :*
    Buziak! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem (w końcu ;p)! <3 Kochana trochę wiary w siebie! :D Najważniejsze to umieć docenić własną pracę, bo jak Tobie się nie będzie podobać, to żadne opinie nic nie dadzą ;)
    Jak ja nienawidzę takich sytuacji! Nie ważne, kogo wybierze, zawsze ten drugi będzie cierpiał... Oboje ją kochają także nie da się z tego łatwo wybrnąć... Szczerze to nie wiem za kim jestem ;p Olka jako bohatera mieliśmy okazje bardziej poznać, Johann był tylko przedstawiony jako kolega uprzykrzający życie Andersowi, ale ma coś w sobie xd Chociaż w jednym rozdziale było wyraźnie powiedziane, że poza Andersem, każdy skoczek z Norwegii ma dziewczynę, więc czyżby coś ukrywał? Chyba nie pozostaje mi nic jak czekać na ciąg dalszy i zobaczyć jak to się rozwinie ;D
    Pozdrawiam, weny i mam nadzieję, że pod kolejnym rozdziałem przeczytam, że w końcu jesteś zadowolona! ;*

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za wszystkie komentarze! :)