22 czerwca 2015

Rozdział 8

Rozdział 8

"Śmiać się z tego z czego nikt się nie śmieje"



*****

No to jedziemy na cały sezon! Ale fajnie! To będzie mój pierwszy wyjazd... Z "prawdziwymi" rodzicami. Jest to dla mnie dziwne... Tak nagle ma się zmienić całe życie. Mam jednak szczęście, że Lena jest ze mną... Że przejdziemy przez to razem.

***

Trener no to chyba sobie żartuje! Nie wyobrażam sobie, żeby mogło go tak po prostu zabraknąć. Nie chcę żadnego innego, który może będzie się rządził i uważał się za jakiegoś najważniejszego czy kogoś w tym stylu... Ale dlaczego trener wybrał akurat mnie? Przecież mógł wybrać na przykład Maćka... Albo Janka... Czy nawet Kamila!!! No o Piotrku nie wspominając... Dlaczego to musiałem być ja?
Szedłem właśnie do domu... Zapomniałem, że miałem skręcić do Żyły... No to już po mnie...
Otworzyłem drzwi od domu, a mój wzrok padł na skrzynkę pocztową, która była tuż przy nich. W środku był list...

***

(Anders)
Nienawidzę dźwięku tego budzika!!! Jest okropny! Najchętniej bym go wyrzucił przez okno! Która godzina? Co...? To już 6:00???
No pięknie... Nie wyrobię się... A jeszcze dodatkowo oczy mi się kleją... Z resztą po co ja w ogóle czytałem tego bloga? Po co mi to było? Wkurza mnie jednak ta myśl, że jestem przez kogoś śledzony... Trzeba uważać. Będę musiał też kontrolować, co takiego Liv zamieszcza na tym swoim blogu...
Szybko ubrałem się i napisałem esa do Forfanga i Sjoeena, żeby powiedzieli trenerowi, że się spóźnię. Nie czekając na ich odpowiedź, odpaliłem lapka i kliknąłem w ten sam link.

***

(Lena)
Jeju! Nie wierzę! Jadę z ojcem i Kingą na cały sezon! W końcu można będzie odetchnąć od tego szkolnego gwaru... Dobrze że już za trzy dni jest koniec roku szkolnego... Szybko ten rok mi zleciał... Ale tyle się wydarzyło...
Jak zawsze rano poszłam pod dom Kingi. Pewnie "rodzice" znowu zrobili jej jakąś awanturę, bo znowu długo nie wychodzi... Cóż, trzeba będzie zobaczyć co się tym razem święci...
Podeszłam do małych, drewnianych drzwi, które były pomalowane na ładny odcień miedzi. Kiedy nacisnęłam klamkę, zrozumiałam dlaczego Kinga nie wychodzi...
Nie zastanawiając się ani chwili pobiegłam do niej, gubiąc po drodze plecak z ciężkimi książkami. Ale nie to było teraz ważne... Jezu! Co oni jej zrobili!!!???

***

Czuje jak pęka mi głowa... Ciśnienie zaraz mi rozsadzi całą czaszkę... Nie mogę otworzyć oczu. Nie wiem dlaczego. Jestem... Czuję się słaba. Mam dziwne wrażenie, że z ręki i policzka spływa mi struga krwi. Nagle coś zakuło mnie w brzuchu... Tak jakby ktoś uderzył mnie czymś jak może kijem? Nie jestem pewna. Słyszę czyjeś krzyki, głosy w oddali. Znajome... Czyżby... Lena?!
Chciałabym jak najszybciej się ocknąć z tego transu, pokazać jej jakieś oznaki życia. Czemu nie mogę??? Chciałabym krzyczeć! Ale nie mogę nawet otworzyć ust. Czuję kolejne dźgnienie w okolicach serca, tak jakby ktoś mnie kuł... Ale to niemożliwe, żeby to była ona... To musiał być ktoś inny... Dlaczego ja nic nie pamiętam? Ta czarność przed oczami doprowadza mnie do szału. Nie mogę ruszyć nogą, ręką... Wszystko mnie boli... Piecze... Ból głowy nie ustaje, a ja czuję się coraz gorzej. Czuję jak ktoś dotyka mojej rany na ręce, jak przykłada jakiś opatrunek... I nagle kolejne potworne pieczenie. Drgnęłam trochę, w końcu udało mi się trochę ruszyć. Ktoś gładzi mnie po włosach. Próbuję otworzyć oczy po raz kolejny, ale kończy się to kolejną klęską. Ja chcę żyć!!! Chyba nigdy w życiu nie wypowiedziałam tego na głos... Może też dlatego, że nigdy tak nie myślałam...
Nagle w wielkiej ciemności wyłania się małe światełko, które rośnie, coraz bardziej się przybliża...
Czy to ma być mój koniec...?

***

(Olek)
- Nie chciałeś przyjść do mnie, to ja przyszedłem do ciebie! - Piotrek wleciał jak przeciąg do mojego pokoju. Ale jak? Przecież drzwi były zamknięte...
- Coś ty taki zdziwiony? Przecież sam dałeś mi klucz do swojego domu "w razie czego". Nie pamiętasz?
- Aaa... Tak pamiętam... - pamiętałem? Oczywiście, że nie...
- No? Coś się stało? Wydajesz się być bardzo zdenerwowany... Nie odzywasz się... - dlaczego on zawsze wiedział co mi jest? Czy naprawdę nie umiem  ukrywać emocji?
- Nie wychodzi Ci... - powiedział tak, jakby wiedział o czym myślę.
- Właśnie wiem... Nie... Nic się nie stało... Chodzi tylko o to... - i co by tutaj wymyślić? - Mam ostatnio... Jakąś zniżkę formy. Nie wychodzi mi tak jak kiedyś...
- Ale co ty pleciesz!!!??? Przecież byłeś najlepszy na ostatnim treningu! Nawet sam Kruczek ci to przyznał!
Ano racja...
- No, ale ja czuję że mi nie wychodzi...
- Człowieku!!! Garbik, fajecka... No i poleciało!!!
- Dobra... Dzięki. Teraz już będę wiedział. - odpowiedziałem. Nie chciałem, żeby Piotr nadal drążył ten temat... Jeszcze bym się wygadał...
Spojrzałem ukradkiem na kopertę, którą położyłem na szafce.

***

(Anders)
Nowego postu od wczoraj nie było. Całe szczęście... Jeszcze tego tylko brakowało. Trzeba się jakoś zabezpieczyć. Przeszedłem się po domu i pozamykałem wszystkie okna. Później w kolejnej rundzie zasłoniłem żaluzje. Drzwi zamknąłem na zamek, sprzączkę, kolejny zamek i jeszcze jeden. Zakluczyłem dodatkowo kluczem, a dla większej pewności jeszcze obowiązałem klamkę łańcuchem. Takie zabezpieczenie... No, byłem z siebie dumny.
Teraz już trochę pewniejszy, powróciłem do laptopa. Spojrzałem na ekran. Był tam nowy post... Ze zdjęciami zrobionymi jak zamykała drzwi. Czyli jednak Liv jest w środku...

***

(Lena)
Próbowałam jej pomóc. Przykładałam okłady na jej krwawiące rany. Mam nadzieję, że jej nie zaszkodziłam. Przez ten cały czas drgnęła tylko raz. Wtedy kiedy przyłożyłam jej okład na policzek. Miałam wrażenie, że przez moment nawet nie oddychała. Zadzwoniłam po karetkę, ale przyjechali dopiero po jakiejś godzinie.
Zastanawia mnie jedna rzecz... Jak to się stało? Przecież nikogo poza nią w domu nie było...

***

(Olek)
Powiem tak... Ucieszyłem się jak Piotrek już sobie poszedł. Nie dlatego, że go nie lubię... Bo jest moim przyjacielem, ale dlatego, iż w końcu mogłem wszystko przemyśleć... No i otworzyć tą tajemniczą kopertę. Nie miała nadawcy... Ani adresata. Tylko czysta, biała koperta... Otworzyłem ją delikatnie, a w środku znajdował się list.

"Szanowny Panie Aleksandrze!
Piszemy do Pana w związku z decyzją podjętą wczoraj. Otóż chodzi o trenera, Pana Łukasza Kruczka. Wiemy, że tylko Pan wie co tak na prawdę się dzieje. Rozumiemy, że może się Pan dziwnie przez to czuć, dlatego, że sytuacja nie jest codzienna...
Dopóki Pan Kruczek nie dostanie ostatecznego potwierdzenia pisemnego pod koniec letniego sezonu, wszystko wróci do normy.
Jeśli jednak potwierdzenie dojdzie, wtedy kadra Polaków rozpocznie treningi z Panem Łukaszem Orłem.
Pozdrawiamy i życzymy powodzenia na LGP
FIS"

No to świetnie... Kruczek ma być lepszy od Orła? No chyba w snach!!!

***

(Anders)
Nie, nie, nie!!!
Nie zgadzam się! Dlaczego ona mnie śledzi? No to co? Może jeszcze wejdzie za mną do łazienki? Ja się nawet do kuchni boję przejść! A co dopiero iść do toalety!?
Nagle jakiś trzask przerwał moje rozmyślania. Nie zastanawiając się pobiegłem do miejsca skąd rzekomo coś się stłukło. Nie myliłem się. To był wazon...

*****

Na tym kończymy 8 :)
Jestem ciekawa co o niej sądzicie?
Dzisiaj nie będę się już rozpisywać :) opinie zostawiam Wam :*

Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ <3

6 komentarzy:

  1. Ej, ej.. ale co to się Kindze stało?! Cholera.. zamurowało mnie właśnie.. przecież takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam! Nic mi się nie klei teraz! Rodzice?! Ale po co? Przecież było dobrze.. Matko.. nie próbuję zgadywać kto jej coś takiego zrobił.. tylko błagam, niech ona przeżyje! Ona musi żyć!
    Kruczek jest niezastąpiony! I niech się nigdzie nie wybiera! Ajjj, sporo mnie zdenerwowało w tym rozdziale. Jeszcze to prześladowanie Andersa? Cóż to za laska.. dałaby spokój.
    Okej, tyle na dziś, bo nie umiem dojść do siebie..
    Pozdrawiam ;*
    skoki-z-miloscia-w-tle.blog.pl

    Ps. Byłam tu jakąś godzinę temu (może więcej) i nic nie było, a tu po chwili mail, że dodałaś komentarz u mnie, supcio :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już jestem :)
    Matko jedyna, co z Kingą?? Czy ty chcesz, żebym na zawał zeszła? Nie, nie umiem sobie tego poukładać jakoś logicznie w głowie. Co tam się w ogóle wydarzyło? Jaki "koniec"? No przecież ona musi żyć! Dlaczego, jak już wszystko zaczyna się układać, nagle coś musi się od razu zepsuć... -.-
    Garbik, fajeczka... No i poleciało... cały Piotrek xD A pan Kruczek zostaje i niech nawet nie próbuje nigdzie wyjeżdżać Anders... ta cała Liv coraz bardziej mnie przeraża... Ona musi być jakaś niepoczytalna, normalni ludzie nie robią czegoś takiego.
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział.Kiedy następny? :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam.
    Super blog, rozdziały ciekawe i bardzo fajne.
    Życzę weny i pozdrawiam
    Do następnego rozdziału :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Co się stało Kindze ? Dlaczego Lena musiała dzwonić na pogotowie ?
    Biedny Anders... Ta cała Liv to jakaś psychopatka. Jak można włamać się komuś do domu i jeszcze zdjęciu robić mu z ukrycia ?
    Rozdział cudowny!♥
    Czekam na następny i weny życzę
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Musiałam wszystko ponadrabiać, ale nie martw się, ponadrabiałam. ;) Postaram się teraz być już regularnie. ;)) Mamy wakacje, co równa się z większą ilością wolnego czasu. ;)
    Ale do rzeczy. :))
    Co się stało Kindze? Jestem cholernie ciekawa, co z nią. Jej opis sytuacji przeraził mnie na tyle, że przez moje ciało zdołało przejść milion dreszczy, a ręce oblała gęsia skórka. Co to za bydlak? Ona musi żyć. Nie może patrzeć na żadne białe światełko, a tym bardziej iść w jego stronę. Błagam.... Ma przy sobie Lenę i ona jej pomoże. Kinga musi żyć.
    Co do Andreasa, to jego sytuacja przeraża mnie w równym stopniu. Być obserwowanym we własnym domu. Nic dziwnego, że starał się zamknąć przed światem... Jednakże nikt nie spodziewał się, że tajemnicza Liv będzie w środku.. Mam nadzieję, że teraz ją znajdzie!
    Ten list do Olka też jest niepokojący... Ta koperta... Nic dziwnego, że się zmartwił i w sumie nie dziwię się, że martwi się o swoje skoki. Nie chce innego trenera. Nie chce, by Kruczek przez niego stracił pracę...
    Kochana, musisz to rozwikłać (wszystko!), bo jak nie, to przedwcześnie umrę na atak serca. ;D
    Rozdział boski! ♥
    Czekam na kolejny! :*
    Buziaki! :*
    PS. Zapraszam na dziesiątą rzeczywistość:
    http://wspolnie-odmienmy-rzeczywistosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za wszystkie komentarze! :)