Strony

6 czerwca 2015

Rozdział 3

Rozdział 3

"Poznać na nowo kogoś, kogo znało się od lat"



*****

- To ty? - zapytali zdziwieni rodzice dziewczyny.
Razem z Leną popatrzyłyśmy po sobie. Nie rozumiałyśmy ich zachowania. Czemu zareagowali tak dziwnie? Nie byłam w stanie się odezwać. Czułam, że patrzą mi prosto w oczy. Zauważyłam w nich zdziwienie, pomieszane z radością i niedowierzaniem... Może to trochę dziwne połączenie... Ale tak było.
- Ale jak ona? Kinga? O co chodzi!? - głos Leny przerwał długie milczenie. Jej chyba też było trudno cokolwiek z siebie wydusić.
- Tak... Chyba nie będziemy was dłużej okłamywać... - zaczęła mama Leny. Już za chwilę miałyśmy się dowiedzieć wszystkiego...

***

(Anders)
- Anders!!! No nie bądź taki!!! Podaj tą piłkę!!! - krzyczał na mnie Sjoeen. Ten to zawsze wie, co ma powiedzieć...
- Nie, Fannemelek ci nie poda! I nie licz na to, bo to ja tą piłkę dostanę!!! - Forfang zawsze był taki "wspaniałomyślny"...
- Nie... Nikt z was nie dostanie piłki... Moja!!! - powiedziałem im, wziąłem piłkę pod pachę no i poszedłem przed siebie. Urwanie głowy z tymi dzieciakami... W końcu "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta"... Uśmiechnąłem się sam do siebie. Nawet nie wiem dlaczego.
- Poczekaj!!! - zawołał za mną Phillip.
A ja szedłem dalej...
- Przyjacielu! Nie zostawiaj mnie z... Tym tam... - krzyczał Johan.
A ja szedłem dalej...

***

- Nie chcieliśmy wam tego mówić. Myśleliśmy, że nigdy się nie spotkacie. Teraz widzimy jak wielki błąd popełniliśmy w przeszłości. I widzimy jaki chcieliśmy teraz popełnić. Jest nam z tego powodu bardzo przykro. Do dzisiaj nie wiemy, jak to się stało że Kinga znalazła się w domu dziecka... - mówiła mama...
Tu mnie zamurowało... Co? Ja w domu dziecka? Kiedy!? Wszyscy zawsze mówili że nie jestem podobna do żadnego członka rodziny... Ale nigdy nie zwracałam na to większej uwagi. Zwykle mówiłam sobie w myślach, że tak po prostu jest... Że tak musi być... No i koniec. Rodzice... A właściwie już nie moi rodzice... Też nie widziałam, żeby bardzo się tym przejmowali. Zastanawia mnie tylko... Kiedy oni mieli zamiar mi wszystko powiedzieć? Przecież nie mogli tak oszukiwać mnie w nieskończoność do końca świata i jeden dzień dłużej!? Co oni sobie myśleli? Że ja nigdy się tego nie dowiem?

***

(Lena)
To mi się w głowie nie mieści! Moja przyjaciółka... Moją rodziną?
Jak to w ogóle możliwe? I nikt mi o tym nie powiedział? Kingi nie winie... Była w takim samym szoku jak ja. Mam żal do rodziców... Czemu mi nie powiedzieli? To było dla mnie jak... Grzmot. Dosłownie. Nie wiem co mam dalej robić. No bo co mi zostało? Choć powiem, że Kinga... To nie jest wcale aż takie złe...
Nie rozumiem jednak zachowania rodziców. No bo co? Myśleli, że przeprowadzką wszystko załatwią? A tak w ogóle, to dlaczego oddali Kingę do domu dziecka?
Obawiam się, że tego nigdy się nie dowiem...

***

(Anders)
Nie będę się zatrzymywał. Pójdę sobie wolnym krokiem, aż w końcu usłyszę to co chciałabym usłyszeć. Jestem ciekaw, kiedy to nadejdzie... Chociaż z nimi to nigdy nic nie wiadomo. Chciałbym, żeby to już powiedzieli, bo zaraz przyjdzie trener...
- Anders!!! Poczekaj! Przepraszamy cie za to co zrobiliśmy! Jest nam bardzo przykro... - zawołał Forfang.
No chyba na to czekałem. Odwróciłem się na pięcie i spojrzałem w ich stronę. Już chyba zrozumieli to, co mieli.
- Nie chcieliśmy, żeby to tak wyszło... Obiecujemy, że to był ostatni raz... - Phillip zrobił słodkie oczka.
I jak tu z nimi żyć normalnie?
- Och, no dobra. Niech wam będzie... Ale to miał być ostatni raz! Teraz dajecie sobie z tym spokój! - odpowiedziałem im rzucając piłkę. Obydwoje skinęli głowami.
A co chcieli mi wczoraj zrobić? Opowiem wam...
Poszliśmy wczoraj do sklepu. Było już trochę ciemno i późno, jak na pierwszą połowę czerwca. Ekspedientka wyjaganiała nas ze sklepu, bo już zamykała, ale oczywiście Sjoeen musiał przedłużać swoje zakupy w nieskończoność. Ale kiedy w końcu je zrobił zaczął gadać potem z tą dziewczyną... Niby nic wielkiego... Ale kiedy podszedł do nich Forfang zacząłem myśleć, że oni coś knują... I tak właśnie było... Zaczęli jej opowiadać, jaki to ja jestem przystojny, że każda dziewczyna za mną leci... Miałem ich dosyć. Wkurzyłem się bardzo. Z resztą to nie był pierwszy raz... Ale ten wczorajszy chyba wkurzył mnie najbardziej. Co oni sobie w końcu myśleli? Przecież nie raz im mówiłem, że jak chce, to sam sobie z tym poradzę... A przynajmniej mam taką nadzieję...

***

- Jesteście siostrami... Przykro nam jest to mówić teraz. Nie wyobrażamy sobie co teraz czujecie. Nam też jest ciężko, uwierzcie...
Rodzice... Leny... I moi? Jak? Nie...
Wstałam i wyszłam... Nie mogłam tego dłużej słuchać...

***

(Lena)
- Nie wiem... Jesteście straszni!!!
Poszłam z Kingą... Dla mnie to było równie ciężkie do zrozumienia, jak też i jej...

***

(Anders)
Wszyscy zebraliśmy się na placu. Niezbyt ciekawe to miejsce jak na pierwsze zgrupowanie przed LGP... No ale musi być. Czekaliśmy cierpliwie na trenera...
- Dzień dobry... Co tam u was słychać? Mam nadzieję, że dobrze się wam powodzi? - Stoeckl zawsze wie co ma powiedzieć... Jego słowa... Przechodzą wszystko...
- Powodzi, powodzi trenerze! Zwłaszcza Fannemelowi! - odezwał się Phill. A już myślałem, że dotarło do niego to i owo... Skinął na mnie głową, a ja spojrzałem niego krzywo.
- A właśnie... Anders chono tutaj do mnie... - przywołał mnie do siebie Alexander.
- Już idę... - powiedziałem idąc w jego stronę. Nie spuszczałem jednak wzroku z Sjoeena.
- Jak tam u ciebie? Wiesz... Nie chcę się wtrącać, ale jesteś jedyny, tutaj, który nie ma jeszcze dziewczyny... - O Boże... Trener też!?
- Powiem szczerze, że jakoś nie spieszy mi się... - odpowiedziałem.
- Rozumiem... Ale wiesz... Latka lecą...
- Oczywiście trenerze... Ja też rozumiem... - no bo co innego miałem powiedzieć?
- Dobrze... Możesz już wrócić na swoje miejsce koło Phillipa...
Ta... Strasznie chciało mi się tam wrócić... Dlaczego???
Z wielką niechęcią, ale jednak stanąłem koło kolegi...
- Nie próbuj... - przerwałem Sjoeenowi, kiedy tylko chciał otworzyć usta.
Pokiwał tylko głową na znak, że zrozumiał i potem już grzecznie słuchałem trenera...

***

- Ciężko jest mi przyjąć to do wiadomości... - powiedziałam do Leny, kiedy szłyśmy w stronę mojego... Domu...
- Wiem... Mi też... Ale z jednej strony... Cieszę się... Że to ty jesteś moją siostrą, a nie ktoś inny. - słowa Leny były dla mnie ukojeniem...
- Ja czuję to samo... Dziękuję że to ty...
Przytuliłyśmy się...
- Siostro... - zaśmiałyśmy się obie.

*****

Na tym kończymy 3...
Jestem ciekawa jak się podobała. ;)
Piszcie to co sądzicie i co Wam się tylko podoba... :*
Za wszystkie komentarze z góry dziękuję! :*
Miłego dnia...
Czemu musisz kierować moim życiem!? - Polecam!!! ;)
KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ <3

6 komentarzy:

  1. Rodzice mnie przerażają... Dlaczego nie będą ją dalej okłamywali...? Czyli, że już wcześniej to robili!? Całe życie w kłamstwie...
    Sjoeen, Forfang <3 dobranie idealne...Serio!? Kłócą sie o piłkę??? Wiem, że faceci to dzieci, ale chyba nie aż tak xDDD
    JAK TO!? Kinga dowiaduję się, że jest z Domu Dziecka... To mnie przeraża! Nie proszę... :(
    Kinga - Lena, Kinga - Lena, Kinga - Lena, Kinga - Lena, Kinga - Lena...
    Co tu jest grane!!! Po tylu latach dowiedziały się, że są siostrami... WOW
    Sjoeen jako swatka! <3 <3 No nieźle... Fannemel ma przyjaciół xD Nie chciałabym żeby moi mnie ze swatali... Chociaż i tak to robią!
    Rozdział jest cudowny! <3 Ja chcę więcej... Jak zawsze :*
    Buziole :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem :)
    Bardzo dobry rozdział. O cholera... Dom dziecka??? Powiem szczerze, to była ostatnia rzecz, jakiej bym się spodziewała. Dlaczego tak długo rodzice je okłamywali? Przecież tak się nie robi... To było chyba gorsze, niż wcześniejsze wyznanie całej, dość skomplikowanej prawdy... Nie no, ale chłopacy to po prostu, takie wieczne dzieci. Kłócić się o piłkę... :) Ale w końcu to Norwedzy, więc po nich można się wszystkiego spodziewać xD
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłopaki chyba naprawdę zachowują się jak dzieci. Ale przez to są niesamowicie śmieszni!
    Wiedziałam! Wiedziałam, że dziewczyny muszą być siostrami! Chyba każdy wiedział. Trudna sytuacja dla nich pewnie, ale może ułożą sobie wszystko.
    Pozdrawiam ;)
    skoki-z-miloscia-w-tle.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli jednak są siostrami. Tylko czemu rodzice nie mogli przed nimi dalej tego ukrywać? Albo mogli przynajmniej skontaktować się z rodzicami Kingi i razem o wszystkim powiedzieć. Może szok byłby ten sam,ale co teraz muszą czuć rodzice Kingi?
    Rozdział super.
    Czekam na kolejny i weny życzę.
    Pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem, uff.
    Nareszcie są skoczkowie. Oni naprawdę zachowują się jak dzieci. Ogromne dzieci.... Fannemela nam chcą wyswatać? A niech swatają. Ale swoją drogą - zabawna sprawa, że nawet trenerek ma ochotę zaingerować w jego życie prywatne ;p
    Kinga trafiła do domu dziecka - zastanawiam się tylko jakim cudem. Co tam się stało?
    Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak dziewczyny się teraz czują. Chociaż z drugiej strony, to przecież Kinga jest w gorszej sytuacji. Ona żyła w "większym kłamstwie", chociaż nie wiem czy można tak to nazwać...
    Na razie sama jestem w szoku. Czekam niecierpliwie na kolejny.
    Pozdrawiam serdecznie, Lilka :)

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za wszystkie komentarze! :)