17 października 2015

Rozdział 30

Rozdział 30

"Chcę być z Tobą do końca i jeden dzień dłużej..."



*****

Minęło już trochę czasu, kiedy to moja kochana siostra została żoną Andersa. Widać było, że im obu wyszło to na dobre, oboje rozwinęli skrzydła, oboje mogli być szczęśliwi. Nastały wakacje, a nasi kochani skoczkowie mieli trochę wolnego czasu. Ja z Leną postanowiłyśmy, że odwiedzimy moje ukochane Zakopane. Jest w tym mieście coś, co sprawia, że nie mogę o nim zapomnieć, że nie mogę spędzić wakacji, bez przyjazdu w to magiczne miejsce. Krajobraz polskich Tatr, ten malowniczy, piękny, jest mi strasznie bliski. Bez wątpienia zawsze będę w jakimś stopniu związana z Polską. Z krajem w którym się wychowałam, w którym spędziłam lepsze i gorsze chwile w życiu, o niektórych wolałabym już zapomnieć, chociaż są nieodłączną częścią mnie.
Samolot wylądował na lotnisku w Krakowie, a ja szczęśliwa pobiegłam przez siebie, jak szalona, zostawiając walizkę i zwalając wszystkie rzeczy na ziemię. Kiedy już miałam go w swoich objęciach, nic więcej się nie liczyło, nie było nawet o tym mowy. Nie przejmowaliśmy się obecnością ludu, który stał w kręgu dookoła nas. Nic innego nie miało znaczenia, poza tym, co takiego teraz było najważniejsze. A najważniejsze było to, że on był blisko, że był... Był...
Nie wiem, ile czasu tak staliśmy, z moich oczu płynęły łzy szczęścia, z powodu tego, że rozłąka została przerwana i możemy być blisko siebie. Jednak po, jak dla mnie chwili i to dosłownie, poczułam na swoim ramieniu dłoń Leny.
Odskoczyliśmy od siebie, czerwieniąc na twarzach. Czułam jak palą mnie policzki. Cofnęłam się kilka kroków po torbę i rzeczy, które musiałam jakoś ogarnąć i poszliśmy do Olka samochodu...

***

(Olek)
Czy może być coś lepszego niż spędzenie czasu z osobą, którą się kocha? Niech no pomyślę... Chyba nie. Doszedłem do wniosku, że nic więcej nie jest mi w życiu potrzebne. Gdybym tylko mógł, nie żywiłbym się jedzeniem, ani piciem, ale miłością. Miłością do drugiej osoby, tej najukochańszej osoby, która ma szczególne miejsce w moim sercu.
Dojechaliśmy pod drzwi mojego domu, gdzie przy samym wejściu wszyscy zostali hucznie przywitani przez moich rodziców oraz kochanych przyjaciół...
Zaprosiłem gości do środka, a kiedy na zegarze wybiła osiemnasta, moi rodzice pojechali do swojego mieszkania w centrum. Piotrek, który od jakiegoś czasu był moim sąsiadem, co chwila biegał do swojego domu, bo ciągle coś zapominał... Janek siedział obok Angeliki i ciągle trzymali się służą ręce, kiedy to reszta skupiona była na małej, słodkiej Wiwi. Zastanawiałem się, jak to jest, że mała ma zawsze tyle energii. Anders siedział, Lena trzymała głowę na jego ramieniu i razem z Ewą oglądały świecącą się obrączkę. Maciek zawzięcie kłócił się z Kamilem o wynik meczu, który właśnie leciał w telewizji.
Żyć, nie umierać.
A ja? Siedziałem, obejmując Kingę w pasie i tuliłem ją do siebie. Swoją głowę zatopiłem w jej włosach. Czułem się szczęśliwy, moc trzymać ją w swoich ramionach. Na pewno nigdy nie będę miał tego dosyć.

Minęła dwudziesta druga, a w moim mieszkaniu zostali tylko przybyli goście z Norwegii. Lenie i Andersowi udostępniłem pokój gościnny, za to ja z Kingą zajęliśmy mój. Gdy wyszedłem z łazienki, ujrzałem Kinię siedzącą na moim łóżku. Miała szeroko otwarte oczy i była zamyślona, w palcach miętoliła zawieszki przy bransoletce. Kiedy wszedłem do pokoju spojrzała na mnie i uśmiechnęła się promiennie, poklepała miejsce koło siebie, na znak żebym usiadł. Dopiero podchodząc bliżej, zauważyłem, że przed nią leżą rozłożone mapy turystyczne polskich Tatr.
- Wybieram się jutro w podróż... - oznajmiła i pokazała mi swoją trasę.
Opowiadała nie raz i nie dwa, jak to było, kiedy jeszcze mieszkała w Polsce i razem z... Byłym ojcem wybierali się na wakacje. Jednak nie były one fajne, gdyż spędzała je sama. Sama chodziła po górach, sama planowała sobie trasy, sama znajdowała się w już znanym jej Zakopanem. Ojciec się nią w ogóle wtedy nie zajmował, nie zwracał na nią uwagi, ale kiedy wracała późno z wyprawy, karcił ją, po drodze wymyślając jeszcze godzinę,o której miała się pojawić. Teraz byłego ojca już nie ma, a ona może spokojnie żyć. I ja chciałabym jej takie życie zapewnić.
- Sama? - zapytałem, kiedy oznajmiła, gdzie po kolei się wybiera. W duchu uradowałem się, że jest to blisko miejsca... No na razie nie będę mówił...
- No chciałam iść z tobą, ale mówiłeś, że masz jakiś trening... - no właśnie... Miałem... Ale krótki, a plany na następny dzień (nie wliczając treningu) miałem... I to wielkie.
- Chciałbym pójść z tobą... Czekaj... A może pójdziesz z Leną? - podejrzewałem, że Kinga może sobie zaplanować jakąś morderczą trasę w Tatry, więc już wcześniej poinformowałem Lenę o swoich planach.
- W sumie... Czemu nie? - uśmiechnęła się znowu. Wyglądała tak pięknie, a uśmiech dodawał jej jeszcze uroku.
- No to postanowione... Jutro idziecie w góry... - mrugnąłem do niej, a potem zamknąłem jej usta pocałunkiem.

***

(Lena)
Moja kondycja? Spoko, nie ma problemu, na szczyt wejdę... Tylko, jak potem zejść?! Dobra, spokojnie, Lena, wszystko będzie dobrze...
Wchodziłyśmy po wielkich kamlotach na górę. Moje serce biło tak mocno, jakby chciało za chwilę wylecieć na zewnątrz. Ale nie... Ja się nie poddam!
- Lena? - usłyszałam nagle głos siostry.
- No? - zapytałam łapiąc kolejny oddech.
- Może chodź obok mnie... Bo jak będziesz szła po tych kamieniach, to się wykończysz... - uśmiechnęła się.
Spojrzałam na swoją trasę - usłana kamieniami różnej wielkości.
Spojrzałam na trasę Kingi - prosta, jedyne co na niej było, to małe kamyżki.
Uderzyłam się ręką w czoło. Weszłam na prostszą trasę.
- Chodź, chodź... Chyba, że chcesz odpocząć?
- No może trochę?
- Za tymi drzewami jest schronisko... - pokazała palcem na dwa wysokie drzewa przed nami.
- To dobrze...

Do szczytu pozostał nam zaledwie kawałek drogi, a krzyż na Giewoncie, który był naszym celem, z kroku na krok, był coraz bliżej.
- Ruszamy? - zapytała Kinga, która wstawała właśnie z kamienia. Przystanęłyśmy po raz drugi  na dużej łące, a teraz i ja wstałam. Pokiwałam głową, a siostra uśmiechnęła się tajemniczo.
Ruszyłyśmy i doszłyśmy... Do łańcuchów... Świetnie...
- To może ja tu na ciebie poczekam, a ty idź... - powiedziałam powoli cofając się, ale wpadłam wtedy na jednego mężczyznę, który czekał, kiedy wejdę. Za nim ustawiała się kolejka...
Kurcze...
- Chodź... Idziesz ze mną, nic ci się nie stanie. - powiedziała i podała mi rękę. Rzeczywiście, nic mi się nie stało, skupiłam się, podciągałam na łańcuchach i nawet się nie obejrzałam, już siedziałam na szczycie pod krzyżem. Jaaaki on duży!

Droga powrotna okazała się być trudniejsza, moje mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Ale... Udało się zejść i byłyśmy już z powrotem na polanie pod szczytem. Oglądałam się za znakiem na Dolinę Strążyską... I w końcu go znalazłam. Wszystko na razie szło zgodnie z założonym z Olkiem planem.
Po paru minutach drogi, poczułam, jak mój telefon w kieszeni wibruje. Musiałam znaleźć jednak jakieś miejsce, gdzie jeszcze był zasięg.
- Halo? - odebrałam i odeszłam parę kroków od Kingi.
- Lena? Gdzie jesteście? Wszystko już gotowe...
- Zaraz... Mamy jeszcze jakieś dziesięć minut do schroniska na Strążyskiej, a potem jeszcze tam...
- Dobra... My czekamy... - odpowiedział zadowolony. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Kto to był? - zapytała Kinga, kiedy już zrównałam się z nią krokiem. Myśl, Lena, myśl...
- Anders... Właśnie wrócili z treningu. - starałam się brzmieć naturalnie.
- Aaa... - pokręciła lekko głową i szłyśmy dalej.
Spojrzałam na siostrę, prawie w ogóle nie było na jej twarzy widać zmęczenia. A ja? Byłam trooochę czerwona...
- Chodź, odpoczniesz trochę. - uśmiechnęła się i usadowiła mnie na ławce. - Chcesz gorącą czekoladę?
- Proszę... - powiedziałam i patrzyłam, jak kieruje swoje kroki do wnętrza drewnianej chaty.
Postanowiłam, korzystając z chwili czasu, zadzwonić do Aleksandra.
- No, Olek, my jesteśmy właśnie w schronisku. Kinga poszła po czekoladę, a ja siedzę...
- To dobrze... My już czekamy.
Odłożyłam telefon i spojrzałam, a moja siostra szła już w moim kierunku, niosąc dwa plastikowe kubeczki z parującą cieczą.
Wyciągnęłam po jeden z nich rękę i powoli upiłam łyka. Pyszna...
- Kinga...? - zaczęłam nagle ni z tego ni z owego. - Co powiesz... Żeby przejść się jeszcze tutaj? - rozłożyłam na stole jedną z map i przesunęłam po niej palcem.
- Wodospad? - zapytała, okręcając mapę do siebie.
- No. - uśmiechnęłam się.
- A nie wydaje ci się, że już dużo przeszłaś? Przecież możemy jutro tu wrócić.
W tym momencie jeszcze bardziej odczułam zmęczenie. Ale nie. Nie zrobię im tego, nie zrobię tego Olkowi.
- Nie, nie... Jest dobrze.

Niechętnie, ale jednak siostra się zgodziła. Podeszłam do drogowskazu i odnalazłam kierunek na Wodospad Małą Siklawę. Postanowiłam, że pójdę jako pierwsza...

***

Wiele razy byłam w Dolinie Strążyskiej, wiele razy widziałam już ten wodospad. Skoro Lena chciała iść, no to nie będę protestować, niech go zobaczy. Poszła przodem i dzielnie prowadziła. Z boku jednak wydawała się być trochę zmęczona tą wędrówką, ale szła dalej. Dzisiaj był bardzo ciepły dzień, słońce świeciło, ale mimo tego, na dworze było bardzo przyjemnie. Nie za ciepło, nie za zimno, tak w sam raz. Na niebie pojedyncze, białe obłoki fruwały wysoko. Ogólnie? Wymarzona pogoda.
Weszliśmy do góry, ale ku mojemu zdziwieniu dookoła stało wielu ludzi. Wszyscy uśmiechnięci, wszyscy weseli, wszyscy... Znajomi.
Zrobiło mi się trochę głupio... Sama nie wiem do końca czemu. Widziałam Johanna z Camillą, Maćka z Wiwi na rękach, Janka z Angelilą, Piotrka z Justyną, Kamila z Ewą, Phillipa z dziewczyną, także Lenę, która stała już obok Andersa... Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, a wymienianek nie byłoby końca. Co oni wszyscy tutaj robili?
Nagle naprzeciwko mnie zobaczyłam, jak zza pleców Maćka i Johanna, wychodzi Olek... Ubrany w czarny garnitur, białą koszulę i czerwony krawat... W ręku trzymał dużą czerwoną różę. Wbiło mnie w podłoże, jakim był kamień, na którym stałam. Podszedł bliżej, patrząc mi cały czas prosto w oczy, stanął na kilka centymetrów ode mnie, wyjął małe pudełeczko z kieszeni i uklęknął...
- Kinga... Wyjdziesz za mnie? - powiedział nie odrywając ode mnie wzroku. Jego hipnotyzujące oczy sprawiały, że zatopiłam się w nich i straciłam poczucie czasu. Swojego wyboru byłam pewna, nigdy nie byłam pewniejsza.
- Tak! - powiedziałam, a on wyjął z pudełka złoty, błyszczący pierścionek, na którego obwódce w środku były ozdobnie wygrawerowane nasze imiona.
Kinga i Aleksander
Po chwili już pierścionek widniał na moim serdecznym palcu. Był prześliczny. Olek podał mi różę, która, jako prezent od niego znaczyła dla mnie więcej niż znaczyłby cały bukiet. To co najprostsze jest najpiękniejsze. Byłam przeszczęśliwa, on także się szczerze uśmiechał. Objął mnie w talii, ja splotłam swoje ręce wokoło jego szyi. Okręcił mnie wokół własnej osi, a kiedy postawił już na ziemi, nachylił się, aby złożyć na moich ustach subtelny pocałunek. Cieszyłam się, że jestem z nim, że on kocha mnie tak samo, jak ja niego, że teraz możemy być tak blisko siebie, do końca... Samego końca...
Ludzie stojący dookoła nas cieszyli się i klaskali. Chwilę później każdy po kolei podchodził i życzył nam szczęścia na nowej drodze. Miło było ich wszystkich widzieć, nawet Johanna, który z Camillą znalazł w końcu szczęście.

***

(Olek)
Kiedy Kinga się zgodziła, poczułem się, jak w niebie. Nic nie liczyło się dla mnie bardziej niż ona, niż dziewczyna mojego życia. Zauważyłem jak i moi i Kingi rodzice zmierzają w naszym kierunku. Wszyscy czterej zadowoleni, z oczu ojca Kingi w słońcu, błyszczały łzy. Łzy szczęścia.
Wszystko wyszło, było dokładnie tak jak wtedy, w śnie. Przypadek? Nie sądzę...
Tak samo, jak nie sądzę, że przypadkiem było wszystko to, co wydarzyło się między nami. Przypadek? A może raczej przeznaczenie...?

*****

No, więc wszystko już wiadomo :)
Ale to jeszcze nie jest koniec ;)

Mam nadzieję, że ten rozdział przypadł Wam do gustu...
Smutno mi się robi na myśl, że to już ostatni rozdział... :( tak bardzo nie chcę się rozstawać z tą historią... :'(

Rozdział na drugim blogu pojawi się jutro ;)

Przepraszam Was, że mam takie zaległości... Postaram się wszystko nadrobić u Was do końca weekendu ;) obiecuję :)
No więc co? :)
Zapraszam Was za tydzień na epilog...

KOMENTUJESZ... = MOTYWUJESZ... ❤

9 komentarzy:

  1. Jestem :)
    Kochana.. przeczytałam cały rozdział prawie jednym tchem! Jest cudowny, taki jak powinien być..
    Wszyscy szczęśliwi i tak ma zostać. Dziewczyny wybrały się na super wyprawę.. nie ma co :D
    Olek wreszcie się wyłamał i oświadczył, no nie wierzę.. ale osobiście życzę im wszystkiego dobrego :)
    Za tydzień epilog? Nie wierzę i nie uwierzę.. proszę pisać dalej tą historię, bo jest genialna!
    Pozdrawiam Kochana, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Kingo!!! (możesz już spokojnie zacząć się modlić.)
    Czy ty chcesz wprowadzić mnie do grobu? Czy ty chczesz, żebym opuściła ten świat tk bardzo, bardzo młodo.
    Czy ty chcesz mojej śmierci?
    Kochana sobie ze mnie kpisz???
    Jak to ostatni rozdział!!!???
    To ja tutaj z taką niecierpliwością czekam na następne rozdziały a ty mówisz, że to koniec, że to ostatni rozdział i tylko epilog?
    Nie no ja to kiedyś zwariuję co mi się spodoba to się kończy. Czemu????
    Ale komentując Twój rozdział : dziewczyno to było mega. Oświadczyny Olka niczym wyjęte z romantycznego filmu dla kobiet. Kinga i Olek to taka piękna para zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia.

    Pozdrawiam Cię kochana serdecznie i widzimy się w przyszłym tygodniu.
    Buziaki i weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej!
    Nadrobiłam wszystkie rozdziały, których nie przeczytałam, za co bardzo Przepraszam,ale szkoła wykańcza. Komentarz nie będzie za długi z dwóch powodów. Jak już zapewne wiesz mam mega dużo zaległości i staram się wszędzie zostawić krótki komentarz. Drugim powodem jest to,że nie wiem co napisać. Jak to już koniec? Ja dopiero co "odkryłam" ta historie na nowo, a Ty chcesz już zakończyć?
    Czekam na ten nieszczęsny epilog. ;c Nic innego mi nie pozostaje.
    Buziaki i dużo weny!
    Przepraszam za marny komentarz, ale nie mam już na nic siły.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj :*
    Piękne zakończenie!...Ale pozostał mi jeszcze epilog *.*
    Czekam na niego z niecierpliwością a jednocześnie tak mi przykro że to już koniec ;(
    Weny :3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem :)
    Przecudowny rozdział!
    Tak myślałam, że Olek ma zamiar się oświadczyć Kindze, no i proszę, nie zawiódł mnie swoją postawą :D I dobrze, niech będą razem, skoro są tacy szczęśliwi, kochają się, to jest najważniejsze. A miejsce przy wodospadzie, jak najbardziej romantyczne, nawet mi się wydało to urocze, chociaż nie należę do grupy 'romantyków'.
    Szkoda, że został jedynie epilog. Ja również przyzwyczaiłam się do tego opowiadania. I czekam na to co wymyślisz. Wszystko będzie dobrze, kolorowo, bajka, czy nagłe zaskoczenie, szok i coś niespodziewanego? Jestem przygotowana na te opcje!
    Weny i buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu, idealny rozdział :* Wszyscy tacy szczęśliwi, Olek chce sie oświadczyć. Na prawdę przepiękne 'zakończenie'. Nie będę się tu rozpisywać. Mam nadzieję, że będę miała możliwość rozpisać się pod epilogiem tego przewspaniałego opowiadania. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Melduję się :)
    Kochana, co tu dużo mówić. Genialny rozdział!
    Wszyscy są szczęśliwy. Od razu jakoś cieplej na serduszku :) Fajnie się na nich patrzy, oby to szczęście trwało jak najdłużej.
    No i te oświadczyny Olka *.* Uroczo!
    Ostatni rozdział? :( Jejku, nawet nie wiesz, jak mi teraz smutno... zżyłam się w twoją historią, naprawdę.
    No nic, czekam na epilog :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  8. I co teraz? Kończysz w taki sposób, a ja mam niedosyt! :)
    Jestem mega wzruszona tym rozdziałem.
    To szczęście... Ta sielanka.. Opłacało się tyle czekać na to, aż w końcu w życiu dziewczyn zapanuje spokój i harmonia. :)
    Olek oświadczył się Kindze...
    Teraz i ona będzie w 100% szczęśliwa. ;')
    Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na epilog. :(
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Niesamowity rozdział! Dosłownie nie byłam w stanie się oderwać. Aż szkoda, że to już prawie koniec. Pozdrawiam i czekam na epilog :)

    SKOKInews.com - Skoki narciarskie - Nasza i Wasza Pasja!

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za wszystkie komentarze! :)